zakochany
komentarze
Wpis który komentujesz:

No i stało się. Kinia z Patisią przyjechały. Ach jak mi serce waliło gdy stałem na dworcu czekając na spóźniony pociąg z Wrocławia! Jejciu! Myślałem, że mi z piersi wyskoczy. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak podeskcytowany. Ale dziś to był dzień!
Wysiadły z pociągu. Patisię poznałem od razu po jej niesamowicie pięknej rudej czuprynie (rzucała się w oczy na tle szarych pasażerów :P,0). Kinia na mój widok uciekła pod planszę z rozkładem jazdy sprawdzając czy aby ten pociąg nie wraca za chwilę do Wrocławia,ciekawe dlaczego tak zareagowała, podobno wcale nie wyglądałem tak źle :P,0).
Dziewczęta z dworca pomogła mi odebrać znajoma użyczając nam swego samochodu. Do domu dotarliśmy wszyscy zdrowi i (mam nadzieję,0) szczęśliwi.
Jejciu, gdybyście umieli wyobrazić sobie moją reakcję gdy usłyszałem w samochodzie ten cudowny głosik Patisi, gdy ujrzałem subtelnośc jaką emanowała Kinia... Coś wspaniałego. Wszystko stanęło mi przed oczami. Sytuacja z Patisią w Poznaniu, cudowne rozmowy z Kinią na GG, wspaniały smak ust Patisi i niesmowita rozmowa telefoniczna z Kinią... Wiele bym dał aby życie było równie piękne jak sytuacje jakie wymieniłem wyżej.
Najbardziej trudno było mi spojrzeć w oczy Patisi. Nie ze względu na wstyd lub też żal, bo wcale nie żałowałem tego co zaszło w Poznaniu, ale dlatego, że bałem się iż wyczyta z moich uczu tęsknotę za tamtym zdarzeniem... Moje obawy były słuszne. Wyczytała wszystko to czego się obawiałem. Te znaczące spojrzenia mówiły same za siebie... Złudzenia, marzenia, nadzieja? Nie wiem co mną teraz targa. Ale jest miło, bardzo miło. Już dawno nie czułem się naprawdę szczęśliwy. Poznanie tych dwóch cudownych kobiet spowodowało, że znów uwierzyłem w istnienie szczęścia... Dziękuję Wam przyjaciółki! Nadal mam przed oczami wiele rzeczy... Bardzo wiele... Problem w tym, że mają one dla mnie inne znaczenie niż czysto przyjacielska stopa... Jedno wiem na pewno: cokolwiek się stanie, czy będzie to sukces czy porażka, nadal pozostaniemy przyjaciółmi. Wiem to na pewno. Udowodnimy światu wiele rzeczy. Że miłość nie zawsze zabija przyjaźń, że prawdziwa przyjaźń nie poddaje się niczemu. Czy nam się uda? Na pewno się uda :,0) I pomyśleć, że gdyby nie blog, cała ta sytuacja nie miałaby w ogóle miejsca... Przypadki zmieniają życie. W moim wypadku na lepsze. I niech tak pozostanie...

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
shara | 2002.09.10 22:18:14
Jak ja uwielbiam szczesliwych ludzi!!:))))Moc buziakow za zarazanie swoim dobrym samopoczuciem:*:********

ndw | 2002.09.10 17:17:59
o lol;p

kiciasta | 2002.09.10 14:15:16
pozdroofka:))))))

ruda | 2002.09.10 13:31:27

Oj Ty głuptasie!!! O jakiej porażce Ty mówisz????? Przecież to, że jesteśmy przyjaciółmi, pomimo wszystkich wcześniejszych sytuacji, już powoduje, że to jest jeden wielki sukces!!! :))))))))))

Kinia | 2002.09.10 07:29:19
Masz rację - niech tak pozostanie jak najdłuzej i nasza przyjaźń napewno będzie trwała bardzo długo :))))))