i znow ja..mala dziewczynka ktora zastanawia sie czego chce od zycia.. czy zycie musi byc takie podle czy to tylko iluzja boga? moze istnieje gdzies swiat w ktorym loodzie sa szczesliwi i nie maja powodow do zmartwien? jesli znacie takie miejsce to dajcie mi znac...chcialabym sie tam dostac,byc,zyc bez problemow jakie przynosza nam nowe dni..bo chyba nikt nie jest doskonaly aby w tym swiecie egzystowac bez zbednych uwag...ja... ja sama nie zyje sielankowo bo....czym jest zycie skoro nie ma sie przy sobie dwoch najwazniejszych osob na swiecie? czyli rodzicow?? mo tatko nie zyje....:((( a matka jest jakas inna od tego pamietnego dnia... 6 stycznia 1999.... wtedy wlasnie swiat mi sie zawalil pod nogami... do tej pory nie moge ise pogodzic z tym faktem.... stracilam czlowieka ktory kochal mnie ponad zycie i byl kochany ponad zycie-przeze mnie.... moj tatko byl dla mnie wzorem...dlaczego odchodza od nas loodzie na ktorych najbardziej nam zalezy??? co chce powiedziec nam bog zabierajac naszych bliskich... ze na kazdego nadejdzie koniec?? ze zycie to tylko gra?? ze nigdy nie wiemy czy bedziemy zyc czy po prostu ktoregos dnia wstaniemy ale juz nie we wlasnym lozku tylko gdzies daleko... zdala od loodzi ale blisko aniolow... ale jakich?? czy tych ze zlotymi aureolami czy tych w czarnych szatach.... wiem ze kiedy umre zejde na ziemie w czarnej pelerynie bez zlotej aureoli ,usiade na pniu starego sprochnalego drzewa"... i zaczne opowiadac o kazdym szczeblu moich niepowodzen..." a gdy skoncze odejde tak jak odeszlam w pochmurny dzien... ale juz samotnie... juz nikt nie odprowadzi mnie do bram otchalni wiecznej.... spojrze ostatni raz przez prawe ramie na to co dzieje sie z ludzmi po mojej smierci.... bede plakac nad losem moich przodkow....na wieki wiekow AMEN...