Wpis który komentujesz: | I znowu nadeszła pora na długą rozmowę... Znowu zarwana noc, lecz jak zwykle nadzwyczaj pojemny pan kaloryfer upoił mnie swoją dobrocią. Wsztstko przez te motyle - to one, wścibskie owady opowiedziały mu wszystko nie pomijając chyba żadego wątku. Zaczął od słów: Co tak naprawdę z Tobą się dzieje? A ja ze spuszczoną głową zaczęłam mówić, zupełnie jak na spowiedzi... W środku przeżywałam istny potop serca, i wszystko drgało jak podczas trzęsienia ziemi. Zrozumiał. Wiedział już wszystko, że niektóre rzeczy mnie *przerastają*, że uciekam od zgubnych myśli, że kocham..... No właśnie i tu on miał swoje pole do popisu. Przez tydzień dobierałam te słowa, ktore on wypowiedział podczas tych kilku godzin. Przez tydzień szukałam odpowiedzi na jedno pytanie, przez tydzień szukałam jednego cienia, jednego spojrzenia... A to co znalazłam to zwykła pustka. I choć to także skarb, to ja dalej nie wiem jak powiedzieć to co tak bardzo kłuje. Jak wyrzucić to z siebie i nie-zranić? No jak... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
ndw | 2002.09.15 23:25:04 piszesz slicznie..jak to zrobic? to ciezkie...ale kobiety maja wrodzona delikatnosc... *_* | 2002.09.15 13:30:24 beznadziejnie piszesz |