Wpis który komentujesz: | Robię co mogę, żeby złapać ostatnie chwile lata. Inaczej można to tak ująć: obijanie na całego. No, uczciwie - prawie na całego, bo jednak trochę piszę i gotuję. Dużo czasu sam na sam z literkami i z warzywami. Mam kabaczki jak łodzie podwodne i kalarepy jak czołgi. W weekend przyjechała J. ze swoimi dziewczynkami. Fajne bestie. Dzieci są koniecznie potrzebne, bo dzięki nim jeszcze raz odkrywamy całą niesamowitość wszystkiego dookoła. Jeziorko! O rany! Jaka trawa! Rany, jakie kalarepki, łał! Ale kwiatek! Koń! Kotek! Nie wspominając o szeregu eksperymentów jeśli chodzi o sposób poruszania się.Czyli podskakując w miejscu, lub maksymalnie dużymi krokami, tyłem, fikając nogami do przodu, przeskakując na boki ścieżki, uwieszając się na towarzyszu spaceru i tak dalej, w nieskończoność. Zdziecinniałam. I dobrze mi tak. Poziomki jeszcze raz owocują w to dziwne lato. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
L | 2002.09.20 08:03:43 na ul Bagatela ostatnio w to dziwne lata widzialAM drzewo kasztanowca ktore mialo zarazem "owoce" i...kwitlo dzieic faktycznie-swiat totalnie obezwladniajacy.ale ale...nie wiem,czy potrzfilabym sie tym swiatem cieszyc i go rozumiec gdy musze zapieprzacx i wciaz cos realizowac,biegac...ech... potem sie dziwia zre ujemny przyrost naturakny pozdr |