vincent
komentarze
Wpis który komentujesz:

Znam od kilku dni M. M. ma chłopaka satanistę. Wszyscy o tym wiedzą, ponieważ z lubością używa tego słowa. "Byłam z satanistą...", "satanista to a to..." - nie wymieniła jeszcze ani razu jego imienia, a nawet mam wrażenie, że mówi o nim po części po to, by móc używać tego podniecającego słowa. Reszta grupy słucha jej z uwagą. Czy z dreszczykiem - trudno mi powiedzieć. I tak mam nie ze swojej woli znów show pokazujący, jakie fascynujące treści i skojarzenia zawiera w sobie to słowo. Notowania towarzyskie kogoś, kto zna satanistę, kto chodzi z satanistą - wzrastają. Musi być wyjątkowy, skoro "oswoił", musi być ryzykantem, skoro się nie boi. A podejrzewam, że facet jest niewinnym długowłosym metalem. Śmieszne bywa to życie.

Śmieszne; zadzwonił K. Na początku nie skojarzyłem, kto to taki, ale udawałem, że się orientuję. Przypomniałem sobie po kilku zdaniach: kilkunastodniowy intensywny romans sprzed półtora roku, zakończony jego zniknięciem. Nie cierpiałem po tym szczególnie, więc tym bardziej mnie zdziwiło, że nagle zadzwonił przeprosić i się tłumaczyć. Umówiliśmy się na jutro wieczorem do knajpy.

To była jedna z tych znajomości, które były ożywiane tylko przez niezwykłe okoliczności. Do Wrocławia zjechało się kilka osób z naszego dziwacznego towarzystwa. Wybraliśmy się do "Sceny" poobnosić się z akcesoriami. K., "wyrwany" stamtąd, nie bał się wsiąść do samochodu z mającymi zdecydowaną przewagę liczebną obcymi ludźmi zachowującymi się, jakby nie byli do końca normalni i wyglądajcymi, jakby byli zdolni zrobić komuś krzywdę. Zapytany o to, powiedział, że uspokoiły go oznaki inteligencji u nas. W domu impreza potoczyła się w łatwo przewidywalnym kierunku, a K. był po prostu pod wrażeniem. Przypadliśmy sobie do gustu - sielanka trwała, dopóki trwał zjazd i krótko potem. Bo gdy się pokaże drugiemu człowiekowi w całej krasie, w niecodziennej i odświętnej sytuacji, to potem trzeba z tego "zejść niżej", ku codzienności; niektórym jest głupio. U K. ta rzeczywistość nie wyglądała różowo w jej przyziemnych aspektach, a moja codzienna, mrukliwa i introwertyczna postać jest inna od tej imprezowej. Zaskoczyło mnie, że pamiętał tyle miesięcy i czuł się w dodatku winny, że odszedł bez słowa. Coś tam sobie mówiliśmy, ale to był taki czas, kiedy żadnych swoich wyznań nie traktowałem poważnie. Bardzo możliwe, że jemu się spodobał wtedy Satanista, a mi Artysta Kabaretowy. Rzecz się rozegrała między rolami, a nie ludźmi. W moim życiu wiele było scen, które rozgrywały się tylko między rolami, a moja rola była często tą nie schodzącą teraz z ust M.

M. jest niesamowita. Ubiera się na różowo i fioletowo, w kolory lalki Barbie; na każdym palcu ma pierścionek, a poza tym nosi ciężkie bransolety i wisiorki. Włosy ufarbowane na blond, makijaż z brokatem nawet w biały dzień... Barbie, Barbie z lekkim odchyłem punk. A osobowość pasująca do wyglądu. Przecież tak nie lubię plastikowych lalek, więc dlaczego lubię się na nią patrzeć? Weszła w pewien szablon, ale jest w nim tak spójna, tak wszystko do siebie pasuje, że wydaje się być osobą z filmu lub z komiksu i to jest na swój sposób interesujące.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)