Wpis który komentujesz: | Mialem juz tu nic nie pisac, ale jednak znowu zmienilem zdanie. Caly ja. Chyba nigdy sie nie zmienie. W kazdym razie miedzy mna a Kizia wszystko wrocilo do normy, przynajmniej tak sie przynajmniej wydaje. Wiekszosc watpliwosci zniknela, coprawda pare pozostalo i doszlo kilka nowych ale mimo wsyzstko jestesmy w dalszym ciagu razem. Rzecz ktora sie zmienila w ostatnich dniach to to, ze zaczalem wiecej myslec o przyszlosci. Ale niestety nie doszedlem do zadnych pozytywnych wnioskow, wrecz przeciwnie. Z kazdym dniem coraz bardziej boje sie przyszlosci. Zaczalem dostrzegac ze mimowolnie zaczynam popelniac te same bledy ktore popelnili moi rodzice a ja od zawsze obiecywalem sobie ze nie bede taki jak oni. A teraz nagle zorientowalem sie ze postepuje dokladnie tak samo i ze moje zycie za lat kilkanascie bedzie wygladalo tak jak wygladalo ich zycie jeszcze lat temu kilka, czyli beznadziejnie. Tylko ze do rodzicow, a konkretnie do ojca usmiechnelo sie szczescie, a ja nie sadze zeby mnie moglo spotkac to samo. Coraz bardziej obawiam sie ze moje zycie bedzie dzialalo na zasadzie od pierwszego do pierwszego i nic poza tym. Bedzie pasmem klotni, nienawisci i walki o przetrwanie. Dziwna rzecz. Czlowiek cale zycie obiecuje sobie ze nie bdzie jak jego rodzice, ze nie popelni ich bledow i nagle dostrzega ze postepuje dokladnie tak jak oni i co gorsza nie jest wstanie zrobic nic by zawrocic z tej drogi a nawet zeby przestac nia podarzac. Chyba zaczne wierzyc w predestynacje, w pewne fatum ktore ciazy nad czlowiekiem i jakby sie nie staral i tak koniec koncow musi wypelnic pisany mu los. Tylko ze boje sie ze bedzie to smutny los. No i wyszla mi kolejna wielka wypowiedz, ktora w sumie moglbym nazawac rozwazaniem na temat okrutnego przeznaczenia. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
cichy | 2002.09.22 02:20:54 Szczerze powiem ze... Ci zazdroszcze. chociaz napisalas ze Twoj tato zalozyl firme i tak dalej a wiec jednak w ktoryms momencie "znudzila" wam sie ta bieda i wyszliscie z niej, a ja sie obawiam ze jak juz wpadne w to, to nie uda mi sie z tego wybrnac i juz do konca zycia pozostanie mi sie jedynie zyc miloscia i z utesknieniem czekac na pierwszego. a poza tym to ze oboje Twoi rodzice maja wyzsze wyksztalcenie dawalo im szanse na osiagniecie predzej czy pozniej czegos w zyciu, czegos bardziej materialnego niz milosc. BTW: co studiujesz? agata_m | 2002.09.22 00:56:33 Hm. Nie wiem jak jest dokladnie, latwo jest wyrazac opinie, ale w kazdej bedzie cos subiektywnego. Moi rodzice byli biednymi ludzmi, pobrali sie wczesnie, mama nie pracowala, ojciec pracowal w jakiejs wiejskiej szkole, do ktorej dojezdzal rowerem. To bylo zycie od pierwszego do pierwszego, a jednak wlasnie ten okres swojego zycia uwazam za najszczesliwszy i jestem im za te lata wdzieczna. Oni rowniez byli szczesliwi, pamietam, jak zima rzucali sie sniezkami, latek biegali po deszczu, troszke jak para dzieciakow, bawiacych sie w malzenstwo. Minelo troche lat, ojciec zalozyl wlasna firme i to byl moment przelomowy. Mimo wszystko szczegolny sentyment mamy wszyscy do tych lat, kiedy nie mielismy nic, a jednak tak duzo :) Licza sie ludzie i to co w nich, nie to, co maja. Co do tego, ze idzie sie w slady rodzicow - wiesz, ja tez sie boje nasladowania ich. Szanuje ich, podziwiam, ale nie chce powielac ich drogi. Tymczasem jestem na takich samych studiach, jakie skonczyla moja mama - czyzby to pierwszy krok do?... Coz, na szczescie wiele zalezy od nas samych. Zycze duzo, duzo sily, pozdrawiam. kizia | 2002.09.21 22:08:55 miejsce dla mnie. kizia | 2002.09.21 22:08:39 wiedz ze bardzo smuci mnie fakt wizji Twojej przyszlosci... mam chociaz nadzieje ze znajdziesz |