Wpis który komentujesz: | Dzisiaj ide do swojego ojca. Spotkalam go pare dni temu na ulicy i niebardzo moglam sie wymigac przed umowieniem sie na sobote, czyli dzis. Ta sytuacja troszke mnie denerwuje, gdyz najechetniej nie widzialabym sie juz z nim nigdy w zyciu i miala swiety spokoj. Z drugiej strony, jesli on nie zaczyna wojny, ja tez nie zamierzam (to bezsensowne- walczyc z idiota,0). Nie mam ochoty tracic na to energii i denerwowac sie. Nie mam tez ochoty na uprzejme rozmowy ze swiadomoscia, ile mi napsul krwi przez te wszystkie lata. Tak wiec- owszem- moglabym sie uniesc ambicja i powiedziec, ze nie chce sie z nim spotkac. Ale to tez bez sensu. Nie potrafie, mimo wszystko, wbijac komukolwiek noza w plecy. Jesli chce sie ze mna spotkac, to- trudno- spotkam sie. Ostatecznie nic mnie to nie kosztuje. Tylko wkurza troche... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
kikka | 2002.11.03 12:13:48 a ja mam swiety spokoj. ciesze sie, ze ojciec o mnie zapomnial. dla mnie on tez nie istnieje... ja mam w matce ich oboje. amen;0 szysz | 2002.11.02 15:46:15 dla swietego spokoju ? |