polskiedziecka
komentarze
Wpis który komentujesz:

Lektura pod łzą aka życie polskiej dziecki. Odcinek pt. ”urywek z wakacji”:

Około 15 lipca po długich pertraktacjach z moimi rodzicami, w których dwukrotnie aktywnie uczestniczył Biały i jednokrotnie Andrzej (przyjechali do mnie do domu o dziwo,0) dostałam pozwolenie na wyjazd pod namiot. Wyjechaliśmy:
(ulokowanie w namiotach /czyt.kolumny pionowe/,0):
1. Ja 2. Biały 3. Placek
Andrzej Zamądra Młody
Disney Gówniarz Marta
Marta okazała się być siostrą Hipo (mój przyjaciel,0), którą kilka razy wcześniej widziałam na imprezach hh. Nie wydawała się mi wtedy zbyt ciekawą osobą, lecz okazała się być naprawdę sympatyczną. Co więcej wyszło na jaw, że podobała się kiedyś Andrzejowi. Poznałam więc „tą drugą”. Byłam zadowolona, gdyż pod względem urody konkurencją nie była silną, a wręcz przeciwnie, była to jej najsłabsza strona. Mieszkaliśmy na kempingu za pub’em „Teksas”. Jak już wspomniałam byłam w jednym namiocie z Andrzejem, pierwszej nocy jednak zbłaźniłam się potwornie. Spotkałam się ze Skorpionem, która też przebywała nad jeziorkiem razem z Eve i kupiłyśmy sobie 0,5 wódki na dwie. Ja naturalnie spragniona wielce, bo nie piłam ponad 30 dni, wlałam w siebie grubo ponad pół zawartości. Skutek mógł być tylko jeden – rzyganie &szybki zgon. Co najgorsze moje wymioty nie ulokowały się poza namiotem, a w jego wnętrzu, więc gdy rano się obudziłam, leżałam w nim sama. Początkowo nie wiedziałam ocb, gdzie wszyscy się podziali. Wystawiwszy skacowaną głowę o 5 rano poza namiot ujrzałam Andrzeja w śpiworze. Zaraz też przeniosłam się koło niego. Zaczynając poranną pogawędkę od pytania o przyczynę jego abstynencji w ciepłym pomieszczeniu. Nie był jednak skory do rozmów. Dopiero po ponownym przebudzeniu się (ok. 9 rano,0) zorientowałam się co się stało. Było im ehhh.... kurewsko wstyd. Włosy mimo ich umycia śmierdziały mi jeszcze przez kilka dni. Nie nauczyło mnie to jednak wiele. Następnego wieczora już sama znów zaopatrzyłam się w alkohol. Ten wieczór chciałam spędzić w towarzystwie Andrzeja. Jednak on ma skłonność popadania w jakieś niezrozumiałe bliżej stany depresyjne i tej nocy chciał zostać sam. Ja jednak nie ustąpiłam – wbiłam się do namiotu, wypiłam tylko 125 mml Ruska i zaczęliśmy rozmawiać. W sumie w większości przypominała bardziej monolog – strasznie się produkowałam (teraz sobie myślę: „Boże po co? Co ten człowiek dla mnie zrobił?”,0) Nic ciekawego się nie wydarzyło. Trzeciego dnia zobaczyłam Andrzeja po raz pierwszy około godz 21:00. Zniknął na cały dzień nikomu nic nie powiedziawszy. Wszyscy zadawali sobie non-stop pytanie – „co się z nim stało?!”. Gdy się pojawił był już pijany i zjarany. Ponoć siedział cały dzień po drugiej stronie jeziora czytając. Tej nocy poszliśmy się kąpać. Ja weszłam tylko do majtek, Andrzej, Placek zanurzyli się całkiem, Biały i Zamądra stali na brzegu.
Następne dni wyglądały podobnie – nudne 8 h i wieczory pod wpływem %. Ostatnia noc była przełomowa. Razem z Andrzejem wypiliśmy 3 butelki Cytrynówki. Rozpiliśmy to na plaży. Gdy wstaliśmy by udać się w stronę centrum, trudność sprawiało nam utrzymanie się w pozycji pionowej. Nie wiem dlaczego, ale znaleźliśmy się razem w namiocie. Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy gdy wtrąciłam, że mu pokaże „motyle buzi” (rzęsy o rzęsy,0). Wtedy właśnie nastąpił pierwszy pocałunek. Całowaliśmy się tak przez około godzinę do połowy rozebrani.: on był naprawdę dobry a ja wyjątkowo aktywna. Było przyjemnie. Ranek jednak był dość zaskakujący – obydwoje zachowywaliśmy się jakby nigdy nic. Przez cały dzień, aż do momentu wyjazdu (ok.19:00,0) nasze postawy wobec siebie były zupełnie obojętne. Zero cokolwiek znaczących spojrzeń, nie mówiąc o jakiejkolwiek rozmowie....


///przepisane z pamiętnika

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
poldziecka | 2002.11.05 19:03:10
*5* dzieki... tak mi cos nie pasowalo, ale coz...

kamyk | 2002.11.05 16:12:49
Taka mała uwaga - abstynencja to nie robienie czegoś, np. abstynencja od alkoholu, seksu... a nieobecność to absencja.