Wpis który komentujesz: | hmmm nie wiem od czego znofu zaczac..wszystko jakos tak sie gmatwa...w piatek mialam wspanialy wieczor z moja przyjaciolka i jej mezem...moge stwierdzic ze jednak stare przyjaznie sa najlepsze..mimo ze Diki daleko mieszka zawsze na biezaco wie co sie u mnie dzieje i potrafi mi pomoc..ona jako jedna nie zapomniala o moim swiecie...heh nawet rodzicom dziadek niechcacy przypomnial.......ale to nie wazne bo nie o to tu chodzi.... wczoraj rano pojechalam z nim do jego rodziny...tak wspanialego miejsca jeszcze nie widzialam..las...jezioro..cisza.... normalnie szok...tego nie mozna opisac...to trzeba zobaczyc...no ale jak zwykle musialy byc chwile zwatpienia...pare slow, niektore gesty..wystarczyly aby czar prysl..i nie musialy byc przez niego wypowiedziane wieczorem wybralismy sie do Leby ...i coz....bylo calkiem milutko...do pewnego momentu...tzn bylo ich kilka ktore nadaja sie do wyciecia z zyciorysu..ale nie sadze by warto bylo je opisywac...nie sadzilam ze JEGO szef moze takie na nim wywrzec wrazenie zeby z leku puscic moja reke.... a ONA?????? no coz...pasuja do siebie..ale utwierdzilam sie w przekonaniu...ze moze z nim robic co chce... ma GO w garsci..a ON sie jej panicznie boi..przynajmniej takie sprawia wrazenie.. heh mialam pisac o szczesliwych chwilach spedzonych razem ;,0),0) a bylo milo wiele razy ;,0) na spacerze....gdy Go karmilam (to kocham robic najbardziej :P,0),0)gdy bylismy w kinie....gdy lezelismy a nad naszymi glowami bylo tylko niebiesko - rozowe niebo z gwiazdami...to wlasnie bylo najbardziej cudowne...wschod slonca... jedyna chyba rzecz jaka zapamietam z wczorajszego dnia... myslalam ze jestem silna...i chyba jestem...bo nie zatrzymalam sie i nie wyszlam z samochodu w pewnym momencie i nie zaczelam krzyczec...a bylo pare takich momentow....jej wzrok w lusterq...ehhhhhh...to trzeba bylo czuc.....bo tego nie da sie opisac.....a JEGO nawet nie interesowalo czy jest ok...bo to JEGO slowa najbardziej mnie ranily....ale ON nawet chyba o tym nie wiedzial..nie widzial moich zacisnietych dloni na kierownicy...moich lez w oczach... wracajac do kina...ogladalam ciekawy film...pewne fragmenty...byly jak z mojego zycia....wieczory z.....papierosem i pilotem od telewizora...i z planami na przyszlosc...na przyszle dni...z ktorych i tak nic nie wychodzi...i to jest chyba moj problem...brak konsekwencji w postepowaniu...wiele mowie malo robie..nie potrafie byc twarda w pewnych sytuacjach... i niektorzy strasznie to wykorzystuja....a ja chce byc tylko SZCZESLIWA...... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |