Wpis który komentujesz: | W sobotnia noc odebralam dziwny telefon. Jakies pieprzone de-ja-vu. Tym razem nie moja wina. Nie mam nic wspolnego a sumienie czyste. Zdaje sie, ze strace przez to przyjaciela. Trudno. Mam dosc wlasnych klopotow, nie bede sie babrac w cudzych. Po poludniu trzy pokolenia kobiet mojej rodziny (babcia, mama, bratowa i ja,0) zasiadlysmy w salonie. Mezczyzni wyniesli sie naprawiac (popsuc do konca,0) komputer. A my... zaczelysmy robic na drutach. Mama - niekwestionowana liderka, w swoim zywiole, poprawiala, radzila, uczyla mnie i bratowa. Babcia, machu-mach drutami, gawedzila i porownywala o ile mniej zrobila niz mama. A dwie najmlodsze narobily suplow, powkurzaly sie, popuszczaly oczek. Koniec koncow ja walnelam robotka, bo wyszlo mi, ze szybciej zarobie na sweter i go kupie w sklepie niz wykonam samodzielnie. Bratowa, ambitna i wytrwala duszyczka, prula i od nowa, prula i znow... Poczulysmy plemienna wspolnote kobiet. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
spinka | 2002.11.18 11:36:53 a takie dzierganie to niezwykle porzyteczna robota! ja sobie szaliczek i czapeczke wydziergalam :) tyle, ze na szydelku |