Wpis który komentujesz: | jest jednak totalnie beznadziejnie. poczytalem o buddyzmie. w ogole to bardzo ogolne sformulowanie "buddyzm" bo tyle jest tych nurtow, ze sam sie w tym nie lapie, ale wiem na pewno dwie rzeczy: - sam prawdopodobnie nigdy nie bede w stanie zaadaptowac tego czy podobnego wyznania jako wlasnego sposobu na zycie, co innego jakies jego fragmenty - to owszem - im na wyzszym poziomie duchowego "rozwoju" sie ktos znajdzie, tym bardziej staje sie istota ktora koncentruje sie na spolecznosci, ludzkosci, ziemi, kosmosie, no i sobie, a tym mniej na drugiej osobie. odrzucenie "posiadania" i "przywiazania". Coz bardzo to wszystko ladne ale rozmawialem tez dzisiaj z j. ktora aktywnie praktykuje buddyzm i wedlug niej na przyklad mezczyzni (choc kobiety tez, ale rzadziej,0) wprost wykorzystuja to jako rodzaj wymowki i zaslony dymnej dla zwyklej... poligamii. no bo przeciez nie mozna sie przywiazywac. och do kurwy, jakie to jest dolujaco bez-na-dziej-ne. it's like approaching a STOP sign on the side of the road, you barely can see it, but as it gets closer you know that there is no other option as stop. or let off the brake and get killed or turn the fuckin' car around |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |