basiek
komentarze
Wpis który komentujesz:

Phi, co tam jakiś Bond? Gdzie on był jak myśmy z Brucem ratowali świat przed obcymi? Jeju, co się działo. Ganiałam z bronią w ręku, i to taką porządną. Strzelałam, walka wręcz też była i świetnie sobie radziłam. Pokonałam człowieka-zamienionego-w-zombie(żołnierz tamtych,0) na samym początku, gdy nie wiedziałam co się w ogóle kroi. Sprężyna i z główki. No i kto mi podskoczy? ;-] No, ale od początku.
Ruchliwe życie prowadziłam onego czasu. Byłam i u siebie w rodzinnym miejscu i w NY. Chyba możliwa była teleportacja, bo w jaki sposób śmigałam to tu to tam nie mam pojęcia. Zaczęło się od tego nieszczęsnego zombie, który mnie legalnie, w dzień, przez wieś gonił. Zwiałam na cmentarz! Załatwiłam go tam i skokiem przez płot(płot 2,5 m ostro zakończony,0) przeniosłam się do innych realiów. I co? Tam było gorzej. I wiecej tych dziwaków. Okazało się, że ludzie zbudowali ogromny budynek-miasteczko na tych obcych, tyle że ci skubańcy sie zamaskowali. Włączyli jakąś osłonę a potem jak już atakowali to ot tak, bez pardonu wyłazili ze ściany, odrywali sie od niej i juz! (Oni to dopiero mieli reality show,0) Szukali czegoś, co pomogłoby im do przejścia w jakiś inny stan, oznaczało władzę absolutną. Mieli to ludzie zarządzający tym czymś (ten budynek był jakby ogromnym miasteczkiem studenckim,0), czyli ukrył to rektor. Bruce(Willis, jakby inaczej,0) uparł się odszukać to i zniszczyć, ja go osłaniałam niby, chociaż wiele razy musiał mnie ratować z opresji. Ależ się działo!
Niestety, w pewnym momencie zostawiłam go budząc się, ale już był na dobrej drodze do happy endu("musiał być, bo w końcu świat nadal dziś istnieje" powiedział mój Ukochany rano, gdy mu to opowiadałam,0).
Najdziwniejsze było to, że wiedziałam we śnie co sie wydarzy za chwilę, więc obudziłam się i zaczęłam przypominać sobie znane filmy i książki, nic mi nie pasowało. Deja vu we śnie???

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)