Wpis który komentujesz: | Przysłowia mądrością narodów Eine rechte Mutter sein ist ein schwer Ding, es ist wohl die höchste Aufgabe im Menschleben Jeremias Gotthelf Dziś rano leżąc w łóżku, na wpół senna jeszcze, usłyszałam tupot bosych stóp i automatycznie pomyślałam, że się przeziębią. Nie przyszło mi na myśl, że będę musiała wstać, tylko to, że mogą być chore..... Dziwne, bo ja przecież nie znosiłam dzieci. Nie chciałam mieć dzieci, bo bałam się, że nie będę umiała ich kochać. Wszystkiego musimy się w życiu nauczyć, także miłości, a dla mnie zawsze brakowało miejsca na kolanach mamy. Pamiętam za to niecierpliwy ruch jej dłoni świadczący o irytacji, gdy zbyt długo absorbowałam ją swoją osobą. Ostatnio mama dzwoni do mnie, pisze. Pyta co słychać, a także w jakim kolorze chciałabym dostać golf na święta, czy chciałabym dostać golf pod choinkę......Zadziwia mnie. Wcześniej zawsze wiedziałam co dostanę. Niezmiennie dawała mi parę skarpetek. Na urodziny, imieniny i na gwiazdkę. Nie nosiłam je. Leżały w szufladzie a gdy była zbiórka odzieży oddawałam je. Kiedyś, raz spytałam dlaczego skarpetki. Spotkała mnie kara. Nie dostałam nic. Były takie święta bez taty, kiedy naprawdę nie dostałam nic. Łzy cisnęły mi się pod powiekami, ale nie płakałam. Rzadko to robiłam i nigdy w jej obecności. Gdy wyjechałam i zjawiłam się dopiero na Boże Narodzenie dostałam książkę. Potem były Święta, które spędzałam osobno. Teraz znowu będę w domu. Nie umiałam jej nienawidzić, była moją mamą, jedyną jaką miałam. Czasem pojawiało się uczucie żalu. Chyba nigdy nie będę umiała zapomnieć, tym bardziej, że widziałam jak kochała moją młodszą siostrę. Czy to we mnie leżała wina? Teraz mam dwójkę dzieci i choć to nie ja nosiłam je dziewięć miesięcy pod sercem, nie moje uczyło je rytmu życia to chyba kocham je jak swoje. Tak, na pewno tak jak swoje. Staram się być dla nich mamą. Zastanawiałam się czy można kochać jednakowo swoje własne dzieci i adoptowane. Nie wiem, nie jestem pewna, ale nigdy nie będę sprawdzać. Wiem co znaczy nie być kochanym, być tym gorszym i niechcianym. Nie trwało długo a dostałam malutkimi kolankami w brzuch. Pieris całując mnie w policzek wysmarował mi jego i poduszkę czekoladą, której miał pełne usta. Cora uświadomiła mnie, że to niezdrowo dla jego zębów i chociaż ma dopiero mleczne, to nie powinien jej jeść przed śniadaniem. Przytuliłam ją i spytałam czy też chce. Chciała. Skakały mi po brzuchu i otwierały oczy abym nie zasypiała, tak samo jak ja kiedyś tacie. Ciekawe czy on też był wtedy szczęśliwy. Uśmiechamy się w trójkę i elektroniczną pocztą zostaje wysłane zdjęcie do moich rodziców, w nagłówku wpisuję O poranku.... Lubię niedzielne poranki. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |