Wpis który komentujesz: | Chociaż cała była krzykiem o więcej, musiała zadowolić się opuszkami palców na krawędzi dłoni. Ochłapy czasu uderzyły ją w twarz, ale nie zarysowała muru klasztoru krwawiącym wierzchem ręki. Podziękowała radośnie za aż tyle poświęcenia. Mała była dwa razy szczęśliwa, wyciągała łapki po więcej ciepła i dostawała je. Nie chciała niczego więcej. Ta druga, Opiekunka, tłumiła protest przeciw ukryciu świadoma, że nikt nie wie, jak bardzo to boli. "Dla twojego dobra" nigdy nie zostało wymienione na prawdę - "Dla mojego dobra". "Dla świętego spokoju". Łatwiej zniknąć bez wyjaśnień, kiedy się tak naprawdę nigdy nie istniało. Brak powitań, brak pożegnań. Ze łzami w oczach Emilki odchodzą szukać szczęścia po drugiej stronie lustra. Od dawna mają tylko siebie. Bo Mars na Descendencie i Pluton na Plutonie. I koniec.. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
wrzosowisko | 2002.12.06 19:43:50 bo czas minal.. nie ma juz proby, nie ma ognia.. nie zostalo juz nic. rybcia_nt | 2002.12.06 16:08:00 i...czemu koniec? |