Wpis który komentujesz: | Coś było zdecydowanie... ... nie tak. Rozejrzał się wokół, nie znajdując jednak powodu swojego niepokoju. Nie tu... po chwili zastanowienia wiedział już... Miał pewność właściwie, ale nie mógł uwierzyć. Uniósł swoje dłonie, dłonie o palcach pianisty, do oczu i nie poznał ich. Wyglądały jakby któs, chcąc nadać im odpowiedni kształt, wykonał je z twardego drewna, z grubsza tylko ociosując je jakimś umiarkowanie ostrym narzędziem... Jak...? Czy można takimi rękoma... wychwycić esencję, wyczuć fakturę... znaleźć mikroskopijny otwór, przez który należy przełożyć nić przeznaczenia...? Palce były bardzo nieposłuszne, ciążyły, przeszkadzały. Każde zgięcie, każdy ruch był walką z opierającą się, bezwładną materią. Nieporadnie próbował manewrować swoimi, własnoręcznie wykonanymi, narzędziami... Nic. Nic, po stokroć nic... Coraz większa rezygnacja... cicha... spokojna... rezygnacja... Nie był w stanie... takimi rękoma? Nie... nie potrafił... pozostało mu tylko błagać o przebaczenie... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
flat | 2002.12.10 20:37:58 ech... może tak: żałuję, że nie... i mam zamiar nadrobić zaległości... ale jednocześnie nie było to moją inspiracją... ndw | 2002.12.10 14:51:54 czytalam...widzialam..sluchalam...pisalam recenzje://// charon | 2002.12.10 00:45:39 hmmmm flat | 2002.12.10 00:18:00 ciekawe... nie nie czytałem, nie widziałem... ndw | 2002.12.09 23:51:04 zajechalo szpilmanem:P |