Wpis który komentujesz: | No i po. Bałam się. Bardzo. Byłam potwornie zdenerwowana. Przywitała mnie uśmiechem i pocałunkiem w policzek, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Powiedziała, że urosły mi włosy. Heh... Zapytała, czy jestem zła. Mój uśmiech był wymuszony. Jakoś nie mogłam zdobyć sie na naturalnosć. Nie miałam prawie wcale czasu, żeby przygotować się do tego spotkania. Byłam rozdrażniona i wystraszona - nie przypuszczałam, że jeszcze kiedykolwiek po tamtym wtedy będę się bała spotkania z najlepszą przyjaciółką (?,0). Heh, w ogóle nie przypuszczałam, że w ogóle Ją jeszcze zobaczę. Przez jakiś czas było miło, jakby tego złego nigdy nie było. Nawet kilkakrotnie złapałam się na tym, że powiedziałam "my". Palnęłam też coś przez co chyba zrobiło Jej się przykro, ale starała się tego nie okazać, choć wiem że Ją zabolało. Ale udałam że w ogóle tego nie powiedziałam. Ehh... jakoś tak było sztucznie. Dużo szukania się wzrokiem i niepewnych uśmiechów. A potem milczenie. I na końcu dziwne pożegnanie - ja: "Trzymaj się". Ona: "Ty też". Ja: "Ja się trzymam". Ona: "Ja próbuję". Kurwa kurwa kurwa :( |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
axxa | 2002.12.15 00:27:04 Czas jak do tej pory był wyłącznie moim największym wrogiem. Czas jeszcze nigdy mi nie pomógł. To nie czas leczy rany, tylko ludzie, którzy są obok - jeśli ich nie ma, to sam czas nie tylko nie pomaga, ale wręcz niszczy. Jeśli się dobrze zastanowisz nad tym, może też dojdziesz do takiego wniosku... cichy13 | 2002.12.15 00:09:55 wszystko sie jakos ulozy. czas naprawde leczy rany, trzeba tylko dac mu szanse. |