Wpis który komentujesz: | Cudowny dzień [2] ...Nie zjadłem oczywiście śniadania. Musiałem zadowolić się papierosem i puszką Red-Bulla. Co za ochydztwo. Z przyspieszonym rytmem serca, powiększonymi oczyma i niesmiakiem w gębie, wyruszyłem na przystanek, bo czas było udać się do pracy. Świadomość tego, iż przez najbliższą godzinę bedę musiał telepać się środkami komunikacji podmiejsko-miejskiej przyprawiała mnie o mdłości, zaś myśl o oczekujących mnie ośmiu godzinach pracy, odebrała resztki wszelkich chęci do życia. I tak wsiadłem do autokaru. Tu na szczęście nie zastał mnie tłok. Znalazłem wolne miejsce przy oknie, co tylko na chwilę mnie ucieszyło, gdyż fotel był wyjątkowo niewygodny. Pięć minut wiercenia się i w końcu znalazłem swoją pozycję, coś ala chińskie sześćdziesiątdziewięć z twarzą przylepioną do szyby. Niestety tauryna i kofeina, oraz drgania autokaru nie pozwalały zasnąć; musiałem więc mimo woli oglądać przydrożny świat. Mijaliśmy kolejną małą mieścine. Jak zwykle, w każdym domostwie położonym przy trasie, musiał być pierdolnik w zagrodzie. To wraki samochodów, to samochody pełne wraków. Gdzieniegdzie resztki innych maszyn, lub najzwyczajniej porozpierdalane śmieci. Nie wiem jak ludzie mogą żyć w takim syfie? Jakby sami skazywali się na brud i szarość. Brud i szarość, heh. Właśnie. Ja przecież i bez burdelu w zagrodzie mam to samo. Ba, nawet nie mam zagrody. Ciasna kawalerka w piętnastopiętrowym bloku. Do tego trzydzieści lat na karku, nikt mnie nie kocha, nie lubi, a gołębie na mnie srają. Mam wyższe wykształcenie, i zapierdalam za marne tysiąc-dwieście i czapkę drobnych, po osiem,dziesięć godzin dziennie. Gdzieś zgubiłem kilka ładnych lat swojego życia. A może w pogoni za nią? Tak, ta upragniona. Ideał mojego życia. Piękne długie blond włosy, niewysoka, kształtne ciało... ...Prawie odpłynąłem w tym marzeniach. Czy prawie? Już widziałem jak wsiada do autokaru. Siada koło mnie. Kładzie rękę na kolanie i się przedstawia. Jej uśmiech jest powalający, a włosy przecudownie lśniące. Zagaduje mnie. Onieśmiela. Zarazem pozwala mi położyć rękę na swoim kolanie. Nadal rozmawiamy. Jej głos jest iście czarujący, zarazem uwodzicielski. W pewnej chwili oblizuje swe piękne czerowne usta, i zbliża się nimi do moich. Ja robię to samo. Niedowieżając otwieram szeroko oczy... I nagle w ułamku sekundy poczułem mocne gruchnięcie w szczękę, i ktoś zgasił światło... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Lazeg | 2003.05.30 00:12:44 przed czym ? :D [witam] kleo | 2003.05.29 19:47:11 chylę czoła:) lazeg | 2003.05.29 00:42:25 jest liczba 44 i literka D flat | 2003.05.29 00:34:23 a sponsorem dzisiejszego odcinka... =] lazeg | 2003.05.28 23:24:48 * stay tuned * :D:D:D poziomka | 2003.05.28 23:08:15 ciekawe,ciekawe.... ciekawe co dalej? lazeg | 2003.05.28 21:50:03 powiem tylko tyle [powtorze się] "dream can also be reality" :D flat | 2003.05.28 21:47:18 No i to jest Lazeg o którym śpiewamy przy ognisku :D |