Wpis który komentujesz: | Prababcia zawsze wyglądała tak samo - najbliższe skojarzenie to "suszona śliwka"... Stara twarz, poorana zmarszczkami, błysk w oku, zawsze jakaś kąśliwa uwaga pod adresem kogoś, kto się aktualnie nawinął, doskonała pamięć sięgająca daleko przed wojnę. Prababcia miała ciągłe swady z pradziadkiem, który wyglądał młodziej od moich dziadków, zresztą ich przeżył... Prababcia miałą w sobie olbrzymie zapasy energii, potrafiła po powrocie z zakupów spowrotem podreptać na targowisko i ochrzanić sprzedawczynię, która jej np. sprzedała nieświeże mięso:,0) (mnie by się nie chciało,0). Zawsze mnie ochrzaniała za rozmiar przynoszonego węgla, bo latem miał być drobniutki, bo jak jest gorąco to drobny się lepiej palił, a zimą miał być gruby, bo się dłużej palił. Nieraz zasuwałem z młotkiem do piwnicy i tłukłem węgiel na drobniejszy :,0), bo pradziadki w ramach zupełnie niekoniecznej oszczędności kupowali zawsze najtańszy węgiel czyli czasam taki, w którym były 20 kg bryły :,0),0) i nie dało im się wytłumaczyć, żeby brali "orzecha" :,0),0). Niecałe półtora metra a tyle życia i energi w tej osobie było... Tomograf wykazał, że nastąpiło niedotlenienie mózgu, prababcia już nie poznaje prawie nikogo a dzisiaj jakoś tak wróciła jej świadomość i jak zobaczyła moją mamę to powiedziała, że jeszcze jej pare godzin zostało... i chyba ma racje... zobaczymy jutro... smutno mi jakoś trochę. Prababcia byłą jędzowata i wredna bardzo momentami i nie kojarzy mi się z "babcinym" ciepłem, ale lubię ją i nie raz się zdrowo urechotałem z jej opowieści, ale taka jest kolej rzeczy w naszej rodzinie, koło setki się zwijamy... Ostatnim pogrzebem był pogrzeb cioci..., na klepsydrze widniał napis 102... Prababci do "setki" brakuje 5... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |