Wpis który komentujesz: | W Manili 2lazy2die zjadł: - jednodniowe kurczaki w polewie chilli smażone na grillu. (kurczaczki miały jeden dzień od wyklucia się ze skorupy - przysmak filipiński serwowany jako przystawka,0) - pieczony w głębokim tłuszczu, pokrojony w drobniutkie paseczki, zmieszany w makaronie mózg świni (o czym się dowiedział już po obiedzie,0), - balut - absolutny hit filipińskiej kuchni. A było to tak, że pierwszego dnia, po tych wszystkich strefach czasowych, ponaddobowej podrózy, napięciu przed spektaklem i dosyć brutalnym performance, 2l2d udał się na prywatkę z organizatorami i jakąś ekipą malilskich frików. Nie ma co oszukiwać, dał sobie 2lazy ostro w bańke browarem San Miguel i Red Horse (wzmacniane jak Warka Strong,0). Była trzecia nad ranem lokalnie, gdy ledwo w przedśmiertnym połysku powiek przyznał się 2lejzi, że ma zamówionego na 9 rano taksówkarza na cały dzień (za całe 50 zyli,0), by ten Robert DeNiro slumsów obwiózł go po okolicach i mieście. Uradzili przeto organizatorzy, że po pierwsze 2lazy2die nie wstanie, bo nie da rady. A po drugie, że nawet jak wstanie, to będzie miał kaca giganta związanego w szególny sposób z jet-legiem. I dali mu balut. Balut to zwykłe jajko. Przebili skorupkę. Wrzucili kilka kryształków soli. I kazali wypić. 2lazy2die wypił, bo dlaczego nie. A potem kazali obrać jajko ze skorupki. Tedy 2l2d obrał jajko ze korupki i zobaczył żółtko ścięte już z jakimś czarnym obramowaniem. I się okazało, że balut to żółtko już ścięte, bo wykorzystane, a to czarne to pisklak kurczakowy na kilka godzin przed wykluciem. Już z piórkami, gotowy do wyjścia. Mało się 2l2d nie wyrzygał. Ale zaczęli driwć Filipińce i sami zajadać baluta. Tedy i narąbany 2lazy zamknął oczy i zjadł. Kurna, dobre. A potem padł. I obudził się o 8.00: bez jet-lega, bez kaca i pełen sił. I zjeździł całą Manilę i był na chińskim cmentarzu jak osobne miasto z willami dla zmarłych, ulicami, itp. I był na starym mieście, i na wsi, i w muzeum, i w centrum sztuki tamtejszej. I wieczorem jeszcze jeden spektakl zrobił. I też prywatka. I też zakończona balutem. Bez kaca i w pełni sił. A potem rozmawiał 2lazy2die ze swoim właścicielem, tzn z Don Bernardingiem Paralejas o balut. Don Ding użyczył 2l2d na czas pobytu swojego mieszkania. Don Ding to artysta już prawie 70tetni. Gość max odjechany. I Don Ding powiedział, że całe studia, wszystkie egzaminy, wszystkie prywatki przejechał na balut. I dziwił się, że dzisiejsza młodzież wali red-bulle, jak tradycja sprawdzona w balut. Więcej przygód 2lazy2die za chwilę, bo się oczy zamykają samodzielnie. Ale jeszcze jedna obserwacja. Obyczajowa. Na Filipinach nie ma ani pryszniców, ani wanien. Nawet w bogatych domach ( jak Don Dinga, bo Don oddał swoje mieszkanie, a sam mieszkał w rezydencji po drugiej stronie uliczki razem z żoną i dziećmi,0). Zawsze obok kibla jest wyglazurowana przestrzeń do oczyszczania się z syfu klimatu i miasta. Rachityczny kranik z potwornie zimną tylko wodą na wysokości łydek (czyli kolan filipińskich, bo to naród kusy, niewysoki, drobnica raczej,0). Pod kranikiem kubeł z wodą. Obok coś w rodzaju rondelka z rączką. I tą potwornie zimną wodą trzeba się obmywać cucąć się przy okazji z paranoicznego upału i wilgoci. Na więcej opowieści 2l2d nie ma już siły. Dziś. . |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
piotrus | 2003.08.23 21:43:44 Pojutrze impreza, ide wysiadywac jajka :))) 2l2d | 2003.08.20 06:38:53 robiłem, robiłem, ale jeszcze je musze obrobić Nina | 2003.08.19 22:39:47 Lazy: a robiles moze zzdjecia i beda moze one gdzies dostepne....? Fajnie by bylo, jakby tak.... scorpiona | 2003.08.19 22:27:32 Wlasciwie czemu nie...zoladek mnie rozbolal...Boje sie.Beda mi sie te kurczaczki snily po nocach... |