Wpis który komentujesz: | *** Było tak: O piątej pietnaście zadzwonił budzik. Budziki o piątej piętnaście w sobotę, nie są zbyt lubiane. Powiem więcej. Budziki nie są lubiane wogóle. Ani o piatej pietnaście, ani o siódmej czterdzieści trzy. Chociaż dla mnie, to budziki mogą wcale nie istnieć. Ja budzę się intuicyjnie. Pomyślę sobie wieczorem, że wstanę jutro o szóstej zero zero i właśnie o szóstej zero zero się budzę. Taki budzik w głowie. Ale dzisiaj zadzwonił budzik, i to też nie taki zwyczajny ze wskazówkami i cyferblatem, ale taki w komórce. Telefonicznej. Dzwonił i dzwonił, a ja nie wiedziałem czy to telefon z rana od znanej osobistości, która chce mi zaproponować intratne stanowisko w rządzie o piatej pietnascie w sobotę, czy to czas wstawać i jechać z Danką na giełdę kwiatową... Ale przypomniałem sobie, że w rządzie znam najwyżej trzy osoby i że żadna z nich nie wstaje o piątej pietnaście w soboty, więc chyba to czas na giełdę... I tak było... A jednak szkoda, że to nie ktoś z rządu naszego powszedniego daj nam dzisiaj i nie wódź nas na pokuszenie.... amen... *** . |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |