Wpis który komentujesz: | Jose Rodriguez Montoya zadzwonił z automatu telfonicznego ulicznego, takiego na stojaka; zadzwonił do matki. Wrzucił monetę, wykręcił numer i zadzwonił. Kilka sekund ciszy i regularne biiiip-biiip zaczęło rozrywać słuchawke douszną. Przerywany sygnał ciagnął się w nieskończoność. Nikt nie odbierał. Cisza. Jose odłożył słuchawkę na widełki. Moneta wyleciała dźwięcznie z przestrzeni zwrotnej monetarnej. - Mama nie odebrała - szepnął zawiedziony, choć wiedział, że matka umarła na wiele lat przed jego narodzeniem. . |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |