Wpis który komentujesz: | Oto moj wpis sprzed tygodnia... Postanowilam tu zajrzec wreszcie, bo az mi się glupio robi, jak sobie pomysle, ze na tak dlugi czas zniknelam.W zasadzie to calkiem sporo się u mnie zmienilo. Nie wiem, od czego zaczac. Hmmm... Moze od tego, ze nic sie nie dzieje w moim zyciu prywatnym. Po prostu wegetuje sobie jakos. Nic. Kompletnie nic. W szkole bede miala lekkie klopoty, ale postaram sie jakos wyjsc na prosta. W koncu wszystko zalezy ode mnie i jak wezme sie jeszcze do pracy w tym ostatnim momencie, moze bedzie OK. Tak jakos ostatnio mam pecha, jesli chodzi o przyjaciol. Nie wiem, czemu niektore znajomosci urywaja sie. Jest np. taki ktos, o kim wspominalam kiedys. Ten, co dzwonil i mowil, ze chce ze mna byc i w ogole. To u niego ostatnio bylam w Warszawie. Oczywiscie probowal zastosowac swoje sztuczki na mojej osobie, ale nie udalo mu sie. Zaczelam sie z nim troche droczyc pozniej i chyba powiedzialam mu za duzo prawdy: ze nie moze zniesc tego, ze mowie NIE. Wtedy on chyba sie troszke wkurzyl. No bo jak to? Dziewczyna mu podksakuje? I to jeszcze mlodsza o te 12 lat?! No wiec napisal mi pare rzeczy, po ktorych zrobilo mi sie przykro. Myslalam, ze polkne monitor razem z calym komputerem ze zlosci. Jak on mogl? Bylam rozgoryczona. Bo jakby tak porownac nasze zaangazowanie w te znajomosc, to wyszloby na to, ze ja sie naprawde do niego przywiazalam (tzn. tak, jak do przyjaciela,0), a on do mnie wcale. Owszem, lubi mnie, ale w zasadzie nic poza tym. I nie potrafi odroznic momentu, kiedy zartuje od tego, kiedy mowie powaznie. Nie umie docenic mojego oddania. Kurcze, ten facet kiedys dal mi wszystko, czego kobieta pragnie- sprawil, ze pozbylam sie kompleksow, poczulam sie wyjatkowa, moglam w dowolny sposob manipulowac cala znajomoscia, moglam owijac go sobie wokol palca, a on przyjmowal to z usmiechem. To byl przemily flirt, gra, ktorej ja nadawalam tempo. Dal mi wszystko. I nagle wszystko odebral. Jednym listem, kilkoma slowami. I nawet nie wie, jak sie teraz czuje. Oszukana, upokorzona, zla. A on ma to gdzies. Coz... No to ja go tez. Inna historia to Roch. Ach... Juz dawno temu dalam mu kosza, co bylo najwiekszym bledem mojego zycia. Przez caly czas tego zalowalam i zastanawialam sie, co by bylo gdyby. I ostatnio postanowilam powiedziec wprost, co czuje i mysle. Napisalam mu wszystko. Cala prawde i moja wersje naszej znajomosci. Jednak, tak jak sie spodziewalam, Roch jest zbyt ambitny. Poza tym poznal pana A., ktorego (slusznie zreszta,0) uznal za totalnego idiote. A. usiluje byc ekspertem w kazdej dziedzinie, lecz niestety zawsze blefuje. To sie da zauwazyc, nawet bedac niezorientowanym w temacie. A jak juz sie czlowiek orientuje, to tym bardziej wymadrzanie sie A. staje sie smieszne, prymitywne i glupie. I tak np. Roch orientuje sie w muzyce klasycznej, wiec nie omieszkal skomentowac slow A. na temat Pogorelicza (to najbardziej oklepana i znana opinia,0). Poza tym sam sposob zachowania. Hmm... No niestety, A., same kwieciste slowa nie wystarcza. Musza miec jeszcze sens. Ale prawda jest taka, ze pan A. preferuje przerost formy nad trescia. Taaak... Inteligencja to umiejetnosc wykorzystywania wiedzy w praktyce. Ale trzeba jeszcze te wiedze miec, prosze Pana! Bo przez Pana oraz Pana glupote Roch mnie posadzil o bycie malo interesujaca osoba. No bo jak ktos moze wytrzymac chocby minute z tak prymitywnym, pustym czlowiekiem? Nie wiem. Sama sie sobie dziwie. Tak wiec Roch ujal sie ambicja i zajal pewna mloda dama, odstawiajac mnie na drugi plan oraz znow nazywajac mlodsza siostrzyczka. Moze to i dobrze? Moze lepiej miec takiego brata, przyjaciela? Zawsze dobrze miec kogos, kto szczerze doradzi i aseksualnie przytuli. Moze zobacze go na chwilke, jak bede w Warszawie? Bo 1 maja jade odwiedzic stara znajoma, ktora poznalam 2 lata temu w Paryzu. Alez sie ciesze!!! ;,0),0),0) Co jeszcze? Ano wczoraj bylam w kinie na naprawde wspanialym filmie “Zatrute pioro”. Nie spodziewalam sie, ze to bedzie taki cudowny film. Raczej myslalam, ze to cos w stylu “Rozwaznej i romantycznej”. Bo wiecie... Kate Winslet, te sprawy. A tu prosze bardzo... Taki szok. Juz w pierwszej minucie filmu da sie slyszec glos narratora: “Teraz opowiem Wam bardzo sprosna historie...”. I juz widz jest zainteresowany. Od samiusienkiego poczatku. A pozniej tylko utwierdza sie w tym, ze to wspanialy film i cieszy sie, ze na niego sie wybral. To opowiesc o pisarzu (a dokladnie markizie de Sade,0), ktory (z woli zony,0) znajduje sie w zakladzie dla oblakanych, chociaz jest calkowicie normalny. Jedyne, o co mozna go posądzic, to maniakalna wrecz obsesja na punkcie seksu. Pisze o tym caly czas. Opowiada o najwiekszych perwersjach i najbardziej intymnych szczegolach, ale w sposob tak poetycki, tak malowniczy, spiewny, melodyjny, ze ma sie wrazenie, jakby opisywal cos najpiekniejszego na swiecie. Nie bede opowiadac Wam, o czym jest film, bo uwazam, ze trzeba go po prostu obejrzec, a im mniej o filmie sie wie, tym bardziej ma on szanse sie spodobac. Bo niczego sie czlowiek nie spodziewa. Tak jak ja wczoraj. I to jest super. Mowie powaznie- wybierzcie sie na ten film. To jest po prostu arcydzielo. Naprawde. No i uswiadomil mi, ze seks rzadzi calym naszym zyciem. Niestety. A moze stety? W kazdym razie, taka jest prawda. Tak jasna jak to, ze Ziemia krazy wokol Slonca, a nie odwrotnie (choc szanowny pan Walesa ma na ten temat swoje zdanie... ;,0). Ten film to wlasnie taka gleboka refleksja nad naszym zyciem. Nad tym, ze seks mu wciaz towarzyszy, ze jest pokusa, ze jest kwintesencja wszystkiego. A przedstawione jest to w tak piekny, artystyczny sposob, ze w czlowieku nie rosnie wcale pozadanie, ale chec sluchania tych przepelnionych erotyzmem opowiesci. Seks jest tu pokazany jako cos po prostu pieknego, romantycznego, choc perwersyjnego (ale jedno nie wyklucza drugiego!;,0). Az chce sie czlowiekowi kochac... ;,0),0),0) No, ale dosc juz o tym. Zobaczcie film, to podyskutujemy. Moze sie okaze, ze odbieram go zupelnie inaczej niz inni. Ale... podoba mi sie takie opetanie seksem. ;,0),0),0),0),0) He, he. A wiecie co? Poznalam ostatnio na IRCu bardzo fajnego kolesia- Witka. W sumie znamy sie krociutko, ale znajomosc od razu przybrala fajny, kumpelski wymiar i wlasciwie mam wrazenie, jakbysmy znali sie od lat. ;,0),0),0) He, he. Dobra, spadac bede. Odezwe sie po swietach ;,0),0),0),0),0) i napisze, jak bylo w Warszawie. A wlasnie! Wesolych swiat! ;,0),0) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
poland | 2007.05.15 14:00:45 Best Site! buy phentermine |