Wpis który komentujesz: | Ostatni rok był...niezbyt fajny. No chyba, że te miłe chwile momentami..ale tak w życiu jest. Sylwester.Hm poszło. Atmosfera pozytywna.W sumie większość tego wieczoru przesiedziałam na klatce paląc fajkę za fajką, patrząc się w okno.Nawet nie pamiętam co widziałam.Co chwile ktoś przychodził, gadał, żalił się.A ja..jestem wiernym słuchaczem.Mówiłam trochę.Tłumaczyłam.Usłyszałam pytanie"jesteś może psychologiem?" No..ale chyba swoim...tylko szkoda, ze ja sobie pomóc nie mogę.No chyba, że w jakimś tam maleńkim stopniu. Drin za drinem. O godzinie 0:00 toast. O godzinie 0:05 pierwsza fajka zapalona w tym roku. Potem już tylko ledwo wysłałam esa do brata, zeby zrobił mi herbate.Nie byłam w stanie ani do niego podejść, ani nic powiedzieć. Żołądek zawsze sie buntuje wtedy kiedy nie trzeba. O 0:30 zasnełam. Mówi się, że jak się śpi w nowym miejscu, wtedy to co nam się śni tak jest.Ja..nic nie pamiętam.Ale podejrzewam co mogło mi się śnić.Bardzo dużo myślałam. Kiedy wracałam do chaty patrzyłam na to wszystko i stwierdziłam, że ten 1 Stycznia jest dniem jak każdy inny..a nowy rok 2004 rokiem zwykłym. Chociaż w srodku pozostała mi jeszcze mała nadzieja, że pewnego dnia o niespodziewanej chwili...to wszystko się zmieni. Teraz pozostaje mi tylko przeokropny ból głowy i niestety szara rzeczywistość.Przykro mi trochę, że coś nowego zaczynam od takiego humoru, i tak złej sytuacji w jakiej jestem. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
kis | 2004.01.04 13:02:00 Wiem... zwykly | 2004.01.02 10:10:22 Musisz poszukac psychologa ;] ;p :** w glowke only_me | 2004.01.01 20:28:03 chocby najmniejszy promyczek nadziei.... zawsze musi byc... :) |