sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

*
Bylam dzis u ginekologa, po raz pierwszy w USA. Sprawe prywatnosci rozwiazano tak: najpierw przychodzi pielegniarka, zadaje ogolne pytania, mierzy cisnienie etc. oraz zostawia koszule szpitalna (taka z rozcieciem z tylu,0) i recznik. Trzeba sie calkowicie rozebrac i zalozyc ta koszule, usiasc na lozeczku ginekologicznym. Potem przychodzi lekarz. Na czas badania kladzie recznik na nogi, takze pacjentka nie widzi ani jego twarzy ani pielegniarki no i nie lezy naga na fotelu. Po skonczonym badaniu lekarz wychodzi specjalnie po to, zeby sie mozna bylo spowrotem ubrac i uprzejmie puka, czy juz moze wejsc.

Ha! W Polsce w panstwowych przychodniach to kobiety sa traktowane jak krowy do sprawdzania. Zero prywatnosci, niejednokrotnie nie ma w pokoju nawet zaslonki, za ktora moznaby sie przebrac. Nikt nie puka, nie daje zadnej koszuli do przebrania...
W prywatnych gabinetach teraz sie pewnie poprawilo, ale za moich czasow nie bylo wcale lepiej.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)