Wpis który komentujesz: | Wieczor calkiem przyjemny. Wiele pozytywnych aspektow, bania z usmiechem i ogolnie wypas po pachy :,0) Z bardzo optymistycznym akcentem polozylem sie spac przed druga. Lekko tylko sie zdrzemnalem, bo ok. 2:30 musialem sie obudzic przez kaszel. Blah... znowu pol godziny zaglebiania sie w sen i znowu o 3 pobudka z tegoz samego powodu. Po tym juz mialem wzgledny spokoj... do godziny 6. Matka wstawala do roboty i narobila takiego rabanu, ze mnie obudzila. Wyszla do roboty ok. 7. Dalej nie moge spac... siostra wstaje do szkoly. Godzina meki. Jest 8. Tym razem kot skacze mi po glowie i miauczy nie wiadomo o co. Ekstra. Po jakichs 20 - 30 minutach bylo mi wreszcie dane zasnac. Jak sie okazuje znow nie na dlugo, bo bodajze o 10:30 jakis caban do mnie przyszedl, a ten bezmozgi kretyn podajacy sie za mojego ojca postanowil mnie obudzic, chociaz tamten, co do mnie przyszedl chcial mi tylko cos oddac. Dzieki Bogu udalo mi sie jeszcze zasnac. Obudzilem sie przed 13 (albo ktos jak zwykle mnie obudzil... stracilem juz rachube,0). Wracajac jednak do mojego przerywanego snu... zgodnie z chronologia najpierw snilo mi sie cos przyjemnego, a pozniej coraz glupsze rzeczy. Snila mi sie szkoa z dodatkowymi zajeciami przez 10 dni pod rzad - zajecia mialy byc na korytarzu na bardzo stromych schodach mielismy siedziec, snila mi sie robota, ze mnie awansowali ot tak sobie... zacny pomysl, ale jak na razie nierealny. Z tego co pamietam z tej niestety ciezkiej nocy, to nad ranem jeszcze sie wkurwilem z powodu moich "prezentow" z pracy. Ale teraz juz jestem wyluzowany... z usmiechem na twarzy kladlem sie spac i nie ma co sie wkurwiac od samego rana. Za godzine albo dwie pojde do roboty na chwile i tyle bedzie pracy na dzis :,0) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |