Wpis który komentujesz: | w nabrzmiałym zapachem ziemi łonie doliny, przesyconym duszącą płodnością zieleni złowróżebną ciszą umierają ptaki. jak przed laty... gdzieś, między jaskrawymi wrzaskami kwiatów a błogą płodnością owoców, plączą się korzenie omszałych filozofów, co by się troskali, gdyby chcieli, ale nie chcą. jak przed laty... i ja, co już tylko wspomnieniem- żałośnie znikomym, bo jedynie własnym, nie uklękam, bo uczę się być niebem dla słońca w ostatnim spacerze po ogrodzie własnych krzywych płodów. jak dla księżyca, przed laty... i wy, usiłujący schwytać dystans, który uznośnia nieznośność natrętności świata, wy, którzy płoszycie gwiazdy naiwną siatką na motyle wśród kropel łez i potu, krwi własnej smaku nie poznawszy. jak ja, przed laty... trwać będziecie w raju wolności wyboru własnych ograniczeń, mnogości kluczy i braku drzwi. jak nigdy nikt. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |