Wpis który komentujesz: | pierwszy raz umarłam, kiedy przejechał mnie samochód w zimny grudniowy wieczór. teraz na pewno już o tym nie pamiętasz, padał śnieg, a ja trochę za szybko chciałam znaleźć się po drugiej stronie ulicy.. wyskoczyłam prosto pod koła, czarna, niemal niewidoczna w bladym świetle latarń. niosłeś mnie na rękach, a ja uczyłam się twojej twarzy na pamięć, było za późno na cokolwiek, ale zrozumiałam, że to nie przypadek.. drugi raz zjadłam trutkę na szczury z twojej piwnicy. znalazłeś mnie lodowato przerażoną śmiercią. krzyczałeś na dozorcę, że to właśnie jego wina, przez wiele miesięcy byłeś postrachem dzielnicy. trzeci i czwarty raz spalili mnie przy śmietniku, dla czystej zabawy i ciekawości. wtedy umarłam dwa razy pod rząd, nie pamiętam bólu, tylko ręce dzieciaków z naprzeciwka i kolor ognia.. piąty raz chyba z głodu, przez sen i pod kaloryferami w szkole, w której karmili mnie zimną wodą.. po raz szósty urodziłam się martwa i pośród żywego rodzeństwa wyglądałam jak mały, nikomu niepotrzebny kłębuszek zakrwawionej wełny.. a potem był już tylko smak surowej ziemi, pod którą schowali mnie przed oczami ptaków. koty żyją aż siedem razy, więc czekam na ten ostatni i chyba potrafię sobie pomóc. wystarczy drobna chwila nieuwagi przy spacerze gdzieś bardzo, bardzo wysoko.. kto powiedział, że muszę spaść na cztery łapy ? |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |