Wpis który komentujesz: | Park. Ciemno. Gdzieniegdzie lampiony. Wchodzimy na wzgórze rzadko porośnięte drzewami. Nie wiem kto- "my", ale oprócz mnie na pewno są jeszcze inni. Byliśmy tu wcześniej tej nocy i coś nas spłoszyło (wystraszyło?,0) tak bardzo, że pogubiliśmy buty. To wzgórze usłane jest nimi, setki sandałów, oficerek, pantofli. Jak wśród nich znaleźć swoje? Grzebię rękami w tłustej ziemi, mam jej pełno pod paznokciami, w ustach. Przeraża mnie ciemność, wokół siebie nie widzę nikogo, słyszę tylko odgłosy kopania zewsząd. Nagle dookoła zaczynają błyszczeć oczy, gładkie takie, zimne. Rozbłyskają szybki latarek. Widzę oddział kobiet odzianych w jednakowe uniformy (mundury?), rozpierzchających się wśród nas- poszukiwaczy obuwia... Zbiegam ze wzgórza. Uciekam na oślep, boso. Stopy zapadają się w grząskie ścieżki. Czuję nagle kłucie w boku i jestem pewna, że ktoś dźga mnie wygiętym drutem. Powoli otwieram oczy i już chcę odetchnąć z ulgą, że to sen był tylko. Otwieram... i nie mogę unieść powiek na tyle, by zobaczyć, co dzieje się wokół. Czuję natomiast, że moje ciało owinięte jest w kokon z masy jak kisiel. Wokół rozmazane kontury bezpłciowych sylwetek, które wbijają w kokon jakieś przedmioty, są coraz bliżej i bliżej. Kątem oka widzę, że rozdzierają na strzępy moje ulubione ubrania. Czy ja w kokonie jestem naga??? Nie ma czasu, nie ma czasu, to ostatni moment, by uciec. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
mignona | 2004.12.30 12:56:12 Sen w śnie? Czasem stopniuje się i po kilkakroć. Dość psychodeliczne wrażenie. P.K. Dick, te klimaty. |