Wpis który komentujesz: | Dostaję białej gorączki. Mama pojechała do taty do szpitala i coś jej za długo nie ma. Zaczynam się martwić. Nie znoszę być sama w mieszkaniu. Ja po prostu muszę się do kogoś odezwać, bo zaraz zwariuję. Włączam TV, tańczę, śpiewam, skaczę po mieszkaniu, bawię się z kotem i z nim rozmawiam (dzięki Bogu, że chociaż on jest w domu,0). Melancholijna pogoda doprowadza mnie do optymistycznej wizji, że jutro może być tylko lepiej. Miałam jechać do Warszawy. Nie pojadę. Za zimno, brzydko i w ogóle. Nie na moje nerwy. Ogólnie cholera martwię się i mam tysiące myśli na minutę. A może coś się stało? Jeszcze sąsiadka z dołu zawraca dupę i przynosi mi jakieś niedobre kotlety i pierdoli od rzeczy. Chyba podobnie jak ja teraz. Idę rozmawiać z kotem. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
mamut | 2004.03.26 21:17:58 hahaha :D |