Wpis który komentujesz: | dzisaj malo i nie wiem jak. Halny wieje, dlatego pewnie znowu sni mi si? smierc, tak to dobre wytlumaczenie. -- Na plucach uwalila mi sie jakas czarna plama, oddychac nie moge. Fajki nie pomagaja -- "Bo ty i ja to samotnoscia naznaczeni jestesmy" Chcialam sie objac muzyka. Ucieka. I pewnie dlatego dotykam wlasnej twarzy, glaszcze po rece, i kule ramiona. Sama. -- Wyssalam z Ciebie nadzieje na lepsze jutro, ukradkiem schowalam pod kurtka, nie chcialam zebys patrzyl jak Cie okradam, w domu schowalm do pudelka, wyciagam czasem tylko kiedy wbijam sie ze strachu w bialy kat pokoju, wtedy mnie ogrzewa. -- Zapotrzebowanie sie urodzilo, roslo i uroslo i znalazlo. Zapotrzebowanie chcialo zoltego koloru. Duzo. Znalazlo przyszla narzute na materac za 11.29, ladna. Lubie prac biale ciuchy, mozna nastawic pralke na 60s, przynajmniej im cieplo. Wiosna idzie, wypiore sie szczotka ryzowa od srodka bo czas juz przyszedl najwyzszy. -- A jak u mnie? A dobrze proszę pana, dobrze. Szczerzę wie pan, zeby, w tym, no. Uśmiechu. Do słońca. Tak, do słonca. Tak, tak. W dzień proszę szanownego pana, to mi się zdarza nawet piosenki głośno śpiewać. Aha. Tak. Śpiewam sobie wesoło i sobie radośnie podskakuję. A Pewnie, czemu nie. A co mi tam. A energii ile mam, to hoho. W życiu by pan nie powiedział panie szanowny że tak można, tyle energi, no serio serio. Wiem, aż trudno uwierzyć. Ale prawda taka jest jaka jest. Fajna ta prawda. Ale...nie powie pan nikomu? Coś na ucho opowiem. Tajemnica to jest, bardzo przeraźliwa. Tak. Nie boi się pan. Dobrze. To ja opowiem. W nocy, wie pan, kiedy to slonce sie chowa, ciemno się robi to na poduszce widzę takie małe coś. Nie wiem co to za stwór proszę ppana jest. Mały taki, wyglada na złośliwego. Bo wie pan, ja mu zęby w uśmiechu, a on mi kły pokazuje. Bo wie pan, ja go to pogłaskać chce, nakarmić może, bo głodny pewnie,a on warczy i tylem się odwraca. Czy zwariowałam? PAnie kochany! On na prawde tam jest! Z krwi i kości, czy z czego to tam zbudowane być może. No i prosze sobie wyobrazic...prosze sobie wyobrazić że kiedy już sie kładę, bo słonce jak mówiłam wcześniej to zaszło, a człowiek to spac jednak musi. Choćby się nawet bał. To kiedy już przyłożę głowę do tej poduszki, do tej samej na której to coś male siedzi, to od razu zapominam jak trzeba się uśmiechać. Normalnie zapominam. Jakbym nigdy tego nie robila. Straszne co? I co pan o tym? No wlaśnie, ja też nie wiem. Ale to początek dopiero jest. Wiesz ty pan co dalej się dzieje? Dalej to jest jeszcze dziwniej. Bać się zaczynam. Bać wszystkiego co wokół mnie jest. I ścian nawet. Tych samych do których w dzień ja te swoje ząbki. A one to niegroźne przecież są. Te ściany, no niegroźne Ale wtedy to ja o tym już nie wiem. Bać tak strasznie, że z tego strachu, to łzy same lecą. A jak się to małe wtedy cieszy. Jak się cieszy...wystawia swój jęzor paskudny taki, siny, i spija z twarzy mojej te lzy. Więc ja się panie szanowny chowam przed nim. Chowam się w sobie. Tak jak potrafię najlepiej, wie pan pewnie jak. No, kolana pod brodę najmocniej rękami głowę tulę, glaszczę się po buzi. Czuję smród tylko taki paskudny, z paszczy tego małego co tam obok mnie siedzi. Ale trochę lepiej jest. I wie pan co dalej się dzieje? Nie? To słucha dalej. Ja opowiem, bo muszę. Musze opowiedzieć, może on, ten potworek z sinym jezykiem to się przestraszy jak o nim przy słoncu takim pięknym opowiem. No i zamykam oczy. Bo wiadomo, każdy kiedyś senność poczuje i nie na nią mocnych. Śpię sobie, miłe rzeczy do głowy wtedy przychodzą. A o czym? O różnych rzeczach. Delfiny śnia się czasem. One ładne. Miłe też. Nie to co tam na poduszce siedzi, nie nie. Ale wie pan...zawsze, każdej nocy, od dawna...tak samo jest. Najpierw tak miło, pewnie nawet już lzy nie kapią. I to małe pić co nie ma. Ale ja sie tym nie przejmuję. Dobrze mu tak. Prawda? Ale zawsze...To coś, to ono chyba silniejsze jest ode mnie. Chyba macki ma takie cienkie, bo wchodzi mi w głowę, wchodzi w głowę. I śni mi sie. Co się śni? Panie, nie chcesz pan wiedzieć. Na prawdę. Nie opowiem. Bo teraz to słonce, bo ptaszki, a one to by sie też przestraszyly pewnie. A ptaszki na prawde miłe są. Lubię je. I tak ładnie śpiewają. Prawda że ładnie? Nie ważne co do głowy w nocy przychodzi, nie dobrze się z tym czuję. Bardzo niedobrze. Chwilę to trwa tylko, bo umiem już walczyć, bo wiem jak uciekać, w którą stronę się odwrócic żeby to zniknęło. Tak, tak to nie jest trudne. Dzisaj na przykład drogi panie paznokcie w swoją skórę zatopiłam. Do krwi, mocno. Tu trzeba siły żeby wygrać. To nie jest zabawa dla mięczaków, z takim stworem. Albo ja albo on. Kiedy indziej rzuciłam głową, też mocno. O ściąnę uderzyłam. Tą samą której sie boję. Głupia jestem co? Boję się tej ściany która pomaga mi uciec od złych rzeczy. Wtedy wymiotowałam dużo. Chyba Jemu pomyliły się drogi i do żołądka uciekł, to go wyrzygałam. Dobry sposób co? Wiem prosze panaa, wiem, ja to może nie wyglądam ale sprytna jestem. No. I budzę się. Oczy owtieram. Tego, Koszmar go nazwałąm, pasuje chyba? Nie ma. A za oknem, znowu to samo słoneczko, ptaszki, zielono się już robi wie pan? I dobrze mi znowu i znowu zęby w uśmiechu szczerzę. I tylko skóra trochę boli i ręcę lekko mi się trzęsą. Ale co tam. Dalej się smieję. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Samuel | 2004.04.21 20:01:27 Anioły są z Tobą... ireul | 2004.04.21 00:29:40 Powodzenia. Słodka. seshat | 2004.04.20 21:54:48 Chyba znam pokrewnego stwora... Tylko, że ten mój pojawia się nie tylko nocą... Ale to na marginesie. Chciałam tylko powiedzieć: cześć :) |