Wpis który komentujesz: | Ognisko za osiedlem – udane, ale bez rewelacji. Z jednej strony Gaj ma tą przewagę nad działką, że daje przestrzeń, właściwie nieograniczoną, jeśli spojrzeć na pole (niczym w "Reducie Ordona",0), a z drugiej to właśnie powoduje, że towarzystwo się rozłazi, lokuje w pewnej odległości od siebie, no i jest bardziej mobilne, co nie sprzyja integracji i odpowiedniej atmosferze. U Jondy wszyscy siedzą w kręgu, jest pewna więź i tego nie da się przenieść nigdzie indziej, w żaden sposób skopiować. Koce wypadają przy jego krzesłach i leżaku bardzo blado. Co z tego, że Lech się może położyć, w dodatku nie sam, jeśli jest twardo, a dodatku na tym samym kocu siedzi/leży jeszcze 5 innych osób? No i jakim prawem ktoś zwija mój i idzie z nim kilometr dalej, nie informując o tym nikogo? Po godzinnych poszukiwaniach człowiek myśli już o powrocie do domu, a nie dalszej zabawie, póki jeszcze ma przy sobie plecak i całą resztę. A może to przez to, że nie grała żadna muzyka? Wiem jedno – ogniska są za często. Żeby się tylko nie przejadły. W Chorzowie załapaliśmy się na HST i Jajonasza oraz gwiazdę wieczoru – Pokahontaz. Hast ma swoich fanów, to widać, ale w dalszym ciągu nie jest to raper masowy, którego występ pochłonąłby wszystkich. Poniekąd sam jest sobie winny: z publicznością praktycznie nie rozmawia. Stara się to robić Jajo, tyle tylko, że jego uwagi ograniczały się wczoraj do reklam "Czarnego Złota" (projekt Jajo/HST/Gano,0), którego singiel podobno już niedługo. Uwaga – ten typ nie zapomniał, czym jest freestyle; zaprezentował jedno, krótkie, solidne wejście (od razu mówię, że wszelkie porównania do O.S.T.R'a są przesadzone,0). HST natomiast zdaje się nie przykładać do występów, jasne, że fajnie się go słucha, bo ma flow i bujające bity, a nagłośnienie na takich imprezach nie zawodzi, ale żeby tak dać z siebie trochę więcej... ten tymczasem ogranicza swój koncertowy repertuar do kilku zaledwie utworów z płyty i gdy publiczność prosi o bis, gra coś, co już było, w dodatku wcale nie to, czego ludzie sobie życzą (zapytał, jaki bis, tłum krzyczał "Proste", a poleciały "Suki",0). No i zdarza mu się kończyć kawałki np. w połowie, tak było z "Masz ten zły dzień" i jednego z najlepszych refrenów płyty, niestety, nie usłyszeliśmy. Tłumaczył się, że nie pamięta tekstów, może i należy docenić szczerość i winę wybaczyć, ale w ten sposób jego atrakcyjność sceniczna nigdy nie zrobi ani kroku naprzód. Pokahontaz... uwaga, uwaga, Fokus żyje i chyba ma się świetnie, mikrofon trzymać potrafi, rymować do niego też, teksty pamięta, głos ten sam, zatem wszyscy fani mogą odetchnąć z ulgą. Miał jednak pecha do mikrofonów, albo nie było go słychać w głośnikach (a on nawijał i nawijał, nieświadomy tego,0), albo w odsłuchach, kiedy to z kolei wokal docierał do nas, a do niego nie, w efekcie co najmniej kilkakrotnie musiał prosić akustyków o interwencję, na ogół z dobrym skutkiem, w końcu. Wrażenia po występie Pokahontaz zdecydowanie pozytywne: żywe instrumenty zapewniły wykop, a chwytliwe refreny zaangażowanie publiczności, ręce więc same chciały się unosić, a głowa kiwać. Niby nowe numery i nietypowy hip-hop, a odbiór znakomity. Tradycyjnie znalazły się wśród publiczności osobniki, bez których zabawa byłaby i lepsza, i bezpieczniejsza, ale na to chyba trzeba być przygotowanym, w końcu co to za impreza, na której wszyscy zachowują się normalnie i kulturalnie. Koncert skończył się przedwcześnie, bo zaraz po zejściu Pokahontaz ze sceny (istniało nawet ryzyko, że nie zagrają ostatniego kawałka,0). W trakcie ich występu ktoś zadzwonił z informacją, że jest bomba. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
ciastko | 2004.05.04 08:25:24 oj Ci tego roczni maturzysci, zamiast siedziec i sie uczyc to sie wlocza. hihihi :o)) CeSs | 2004.05.04 06:50:22 Keb, to zrozumiale, ze chcesz tylko ze mna mna spedzac czas, a nie chodzic na jakies ogniska :P |