Wpis który komentujesz: | eh dawno troshkem nie pisałem... moshe nie miałem czasu, a moshe nie chcem po raz kolejny pisać, że nie mam jush siły, że nie dajem rady, że jestem zajebiście słaby, że siem zagubiłem potwornie... eh ale chyba jest gorzej nish myślałem;( bo nie mogem znaleźć żadnego wyjścia!! nie wiem jush jak siem zachowywać, co robić, co mówić... każde światełko w tunelu okazuje siem być złudnym i gaśnie w miarę zbliżania siem do niego... czujem że powoli wpadam w jakiś letarg, bojem siem zagłębiać w nashe problemy, bo wshystko co robiem obraca siem przeciwko mnie... jakaś olbrzymia kumulacja przestresów w ostatnim czasie sprawia że cała energia i radość, ze mnie wypłynęła... że pozostały tylko smutki, głupie myśli, wkrętki, schizy i... i nadzieja że jednak kiedyś to wshystko siem skończy... tylko że tej nadziei coraz mniej...;( weekend na uczelni, pierwshy raz od 100 lat zostałem na noc we wrocq, eh nie wiem... seminarium, egzamin! jakoś sobie poradziłem, ale co z tego, tak na prawdę chyba mi na tym nie zależało, umysł opanowany tylko przez jedną myśl, wshystko sprowadzało siem do tego jednego potężnego strachu, co będzie jeśli... eh wczoraj rano wshystko siem rozwiązało;* ale wieczorkiem stresy wróciły na nowo... eh nie mogem jush dłużej... wczorajshe popołudnie to jedyna chwilka radości w tych dniach, mała była u mnie, poprzytulaliśmy siem, dostałem przecudną kartkę z cytatami pięknymi;* moje drzwi wzbogaciły siem o kolejny artystyczny wrzucik;* (w końcu;***,0) kocham ją i wiem że nie wolno mi tak mówić, ale ta jedna mysl nie daje mi spokoju;( a co jeśli ja nie dajem jej shczęścia?! a co jeśli... eh qrwa jasna nie!!! ...unfortunately resigned...;((( |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |