Wpis który komentujesz: | Stary poobijany Wostok... ... z niewyobrażalnym mozołem odmierzył kolejną sekundę. Ciche "cyk" dotarło do jego uszu, gdy miało już siłę fali uderzeniowej. Strząsnął z siebie pył, który posypał się z pęknięć w ścinach i z napięciem wpił wzrok spowrotem w zetlały cyferblat. Nie patrząc sięgnął po kolejnego papierosa - zapalając go, prawie poparzył sobie palce... Siedział tak już trwające wieczność 13 sekund i prawdę mówiąc nie mógł doczekać się następnej. Początkowo było mu żal starego chronometru, który przesuwał wskazówki z takim trudem, jakby miał za chwilę oddać duszę demonom czasu... pozwolił sobie nawet na chwilę odejść, by znaleźć jakies narzędzie, dzięki któremu mógłby dotrzeć do werku i... właściwie nie wiedział co, nigdy nawet nie próbował sobie wyobrazić jak działa zwykły, normalny mechaniczny zegarek. Gdzieś w okolicach 7 sekundy miał już na tyle dość, że ruszył na poszukiwania narzędzia o wiele mniej subtelnego - młotka, aby szybko i sprawnie zakończyć męki mechanizmu. Teraz jednak, po upływie setek tysięcy lat zamkniętych w 6 sekundach, wiedział już, że ten przedmiot jest mu tutaj jedynym towarzyszem i rozrywką, więc... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
seshat | 2004.06.02 11:09:11 ... |