Wpis który komentujesz: | 'No i żyjesz sobie... ... na tym Księżycu, całkiem wygodnie, rozumiesz, znajomi, dziewczyna, praca jak to tam - raczej lekka, czasem może trochę atmosfery brakuje, ale ogólnie standard niczego sobie, no i wyobraź sobie, że nagle okazuje się, że ten wzmiankowany już kawałek raju, czyli Księżyc, no, on wcale się nie znajduje na księżycu, tylko dajmy na to w Starachowicach, albo w innej Brazylii, tak że z dnia na dzień okazuje się, że zostałeś sam jak palec, no bo przecież cała ta wesoła ferajna, znaczy znajomi, to przecież znałeś ich z Księżyca, a nie z jakiejś nikomu nie znanej bliżej dziury, dajmy na to Warszawy jakiejś, no i wtedy okazuje się że tak jakby wszystkich znasz a nie ma do kogo gęby otworzyć... no i robota też jakby od razu cięższa...' |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
elen | 2004.06.16 11:39:06 hm a nie było ciężej kiedy raj jeszcze nie istniał? |