Wpis który komentujesz: | wyglądam za okno, a na prawo dzikie słońce pasie się na szybach pobliskiego kombinatu, razi w oczy pomarańczowo. obserwuję ten obrazek od lat. czasem myślę, że wyżera oczy, że nie można patrzeć, bo tylko oślepnąć i umrzeć. dla równowagi- po lewej- cmentarz. taaa... mam bardzo miejski taki widoczek z okna- kominki, supermarkecik, bazarek. z wszystkich tych słów jedynie ostatnie akceptuję w zdrobnieniu, choć nie powiem, niełatwo było się przyzwyczaić. w rodzinnych stronach to był po prostu targ. były kury, czeskie tenisówki i bawełniane sukienki żywcem z Węgier przemycone. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |