Wpis który komentujesz: | Wtorek Boze, niech ten tydzien sie wreszcie skonczy, bo mam juz dosc. Praca jest tak odmozdzajaca, ze glowa boli. I nie mialabym nic przeciwko wklepywaniu danych z wizytowek do ksiazki adresowej altluka gdyby z tej mojej pracy cos wynikalo. A tak przygniata mnie totalnie swiadomosc, ze do konca bede tlukiem od wklepywania danych i robienia raportow finansowych, platnym za godzine. No bo gdzie ja moge awansowac w dziale salesow, jak nie chce byc salesem? Wlasnie. Albo ma sie talent do krecenia biznesow i sie skacze z pozycji na pozycje, albo sie pograza w waskiej specjalistyczno-inzynieryjnej specjalizacji, robiac za magika od czegos, czego nazwy wiekszosc smiertelnikow nawet wymowic nie potrafi. Biznes mamona i technokracja - a w dziale tzw. szeroko pojetej kultury i humanistyki tlok taki, wszyscy skacza po glowach i puszczaja banki uszami - bo ich za duzo. No i co tu zrobic? Byc biurwa do konca zycia? A moze przewracac hamburgery? Powtorze raz jeszcze: robienie kariery w USA od pucybuta do milionera to sa pierdolone mity, bajki dla dzieci i tyle. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Kain | 2004.06.30 07:37:05 Nie desperuj - gdybys byla "saleska", to mialabys jakies tam szanse na awanse. Tak ukladalabys swoje zycie. Gdybys chciala zostac gwiazda rocka, aktorka, lekarka, kierowca czy pisarka to takze tak bys ukladala swoje losy. Wiekszosc ludzi NIE WIE co chcialoby robic, a zawody ktore wykonuja dostali w spadku po rodzicach lub od slepego losu. Jesli maja jakies marzenia, to czestokroc zachowuja sie tak, jakby to mialo pozostac marzeniami. Na wszystko w zyciu jest odpowiedni czas, byleby go nie przespac. Zycze Ci mniej frustrujacego zajecia. |