Wpis który komentujesz: | dziwny dzień jakiś, niby spokojnie a jednak jakieś podświadome nerwy... jak zawshe koło 16 roznosi mnie i chcem jush iść do domq... popołudniu spotykam siem z marcinosem... eh tym razem jush naprawdem ostatni raz przed jego wyjazdem do anglii, shkoda tylko że mojej małej nie ma, bo tesh chciała być na tym spotkaniu... eh dusho rzeczy siem zmieniło od czasu jego odejścia z firmy, a teraz w przyshłym tygodniu wyjeżdża i bardzo siem bojem że kontakt siem nam urwie i tyle z nashej przyjaźni... a było tak zajebiście, wspomnienia tych wshystkich wyjazdów, rozmów, wkętek, śmiechów... nom cóż widocznie przyjaźń tesh w życiu przemija...;( chociash kto wie, moshe będzie zupełnie inaczej eh... nom a jush wieczorem pewnie zamknem siem w swoim pokoju, obejrzem jakiś następny film i będem siem cieshył że minął kolejny dzień samotności... ...so - last seeing in the afternoon...;( |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
_antola | 2004.07.06 22:37:26 te pożegnania ..nienawidze ich ;( ale nie martw się neshi ..przyjaźń tak łatwo nie przemija slonka | 2004.07.06 20:44:03 ;*** kotq a ja wierze, ze marcinos zawsze bedzie z nami, chocby nawet polecial na ksiezyc;p gdzie notabene maja sie urodzic nasze dzieci;p hehe;* kocham Ciem i teskniem;*** strumyczek | 2004.07.06 16:57:09 jeśli to prawdziwa przyjaźń, to przetrwa nawet najgorsze chwile! liczę na to,że tak bedzie! :* |