Wpis który komentujesz: | dokładniejsze sprawozdanie... no dobrze... w piątek wieczorkiem Ninona zrobiła mi "świecące paznokietki",są śliczne( troche wazeliny nigdy nie zawadzi;-) ) w sobote skoro świt wstaliśmy i w droge... prowadziłam 230 km(moj zyciowy rekord;-)),potem już miałam dość... następnie było duuużo robót drogowych,w związku z czym... zamiast pojechac na południe od Krakowa 30 km trafiliśmy jakimś cudem... do Wieliczki;-) nie ma to jak jechac prosto do celu... całe szczescie jakoś sie udało dotrzec na miejsce na czas;-) szybko do hotelu, wskoczyłam w mą przepięknościową kreacje(psującą naturalnie do paznokci;-) ) i wybiegłam do samochodu...własciciel hotelu,który akurat siedział na zewnatrz stwierdził tylko "warto było czekać"... no cóz...;-) pojechaliśmy na ślub...masa nieznanych mi ludzi... tylko kilka ciotek i wujków... ryż, płatki kwiatów,słodycze i pieniądze na głowie państwa młodych... i stwierdzenie "nie przelewa nam sie,zbieramy wszystko";-) masa życzen dla młodej pary... dłuuuga kolejka... kamery i zdjęcia(nienawidze tego, zwykle wychodze strasznie, wobec czego kryje sie jak tylko moge...niestety niezawsze mozna...;-( ) korowód weselny... ludzie poprzebierani za...(oj, a kogo tam nie było;-)) wódki wystarczyło, wiec dotarlismy na miejsce;-) najpierw jedzonko, troche tanców, zdjec... tylko zerknełam na buty... pół fleka nie miałam (a paznokcie dalej sie dzielnie trzymały;-) ) tak po północy zerknełam na nie po raz drugi( na obcasy)... juz drygi flek si ledwo trzymał, a w tym samym czasie wodzirej powiedział, ze pannie młodej suknia sie prwała i pilnie potrzebne były wszelkiego rodzaju agrafko- i szpilkopodobne... jakos udało sie zaradzic i bawili my sie dalej;-) wiecie jak pieknie wygląda Kraków spowity mgłą o wschodzie słońca? ... urzekł mnie ten widok z autokaru...:-) powrót do hotelu przypadł na 6 nad ranem, dłuugie spanie, "poranek" w wiekszym gronie weselników, wycieczka kolejką linową na szczyt pobliskiej góry i podziwianie okolicy z góry... wieczorem - kolejny punkt programu - poprawiny...;-) wesoło było, nie ma co;-) ale w miare szybko sie zmyliśmy, by kolejnego dnia móc pozdrowić smoka;-) zerwaliśmy sie bardzo wczesniej, bo wyjeżdzalismy w poniedziałek już o 11... odwiedzilismy Kraków, smoka, sukiennice, jeszcze kilka postojów w drodze powrotnej i ... w domku bylismy 23.30...;-) a paznokcie... dalej zyją, tylko jedna kropka odpadła;-) [dla niewtajemniczonych: me paznokcie są dwukolorowe z takimi srebrnymi kropkami na złączeniu kolorów, dlatego świecące;-) ] w sumie to by było na tyle...;-) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
aptenia | 2004.07.23 16:29:22 a jesli chodzi o innych... przeto ja tak publicznie nie moge o tym pisac;-) :* aptenia | 2004.07.23 16:28:20 hm... przystojnego mężczyzny tam nie zabrałam ze sobą..., a jeśli chodzi o tamtejszych... było kilku bardzo przystojnych... wujków, braciszków i pan młody rzecz jasna;-) :* elen | 2004.07.22 20:47:13 no to się dziecko wybawiło:), byle tak dalej:) Ninona | 2004.07.22 18:26:38 och śliczna relacja..uczyłas się pisac na forum łzowym chyba ;p a co do paznokci to mówiłam ze jak ja pomaluje to się będa długo trzymać ;* CMOK ;* PS. Ale nic nie napisalaś czy tam jakiś przystojny młody mężczyzna jakos może byl :> |