Wpis który komentujesz: | * * * Przychodzi, gdy człowiek w samotność wpatrzony Znikomą swą wartość ogląda w jeziorze Pustym słowem raczy i radą się dzieli Każe w miłość wierzyć i nieść się w przestworze Nietrwałych nadziei wiązkę w dłoni niesie W drugiej gałąź cierni, gniew, pustkę i drwinę Chłoszcze się, usilnie drugą dłoń unosząc Każąc przyjąć Ci tęsknienie, albo winę... W słowa chcesz ją zamknąć, aby wybór trudny Móc nieco oddalić, między strofy zmieścić Lecz wymyka Ci się spośród myśli płonnych By obiema dłońmi naraz mózg Twój pieścić... Weźcię ją ode mnie, co sercu urąga! Duszę, co niewarta ni słów, ni szeląga... 29 lipca 2004 |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |