Wpis który komentujesz: | ,,Łazarz to byl dopiero pechowiec, biedak musiał zdychać dwa razy'' Charles Bukowski Ile razy za życia umiera zwykły śmiertelnik. Rano czułem się jakby uszło ze mnie moje przysłowiowe 21 gramów. Zdążyłem się chyba jednak w porę pozbierać, gdyż można powiedzieć ze kryzys w dużej mierze zażegnany. Zadzwoniłem do Kfaśki która siedzi w górach. Powiedziała że są miejsca i można wpadać. To już zawsze coś, jeszcze tylko znaleźć garstkę ludzi i może coś z tego będzie. Natomiast moim proirytetem było udać się na peryferia miasta do Afrodyty, i jakoś to wszystko poskładać. Bałem się że nie będzie już Co, ale poszedłem. Wcisnąłem domofon, i raptem zza drzwi wyłoniła się moja kochana Czarna Perła. Kiedy tak szła do furtki, a ja nie byłem do końca pewnien czy po to aby strzelić mnie z chleba, czy (daj Boże) wpuścić do środka, pomyślałem: człowieku, ona jest niesamowita. Te czarne kręcone włosy jak u Moniki Belucci, śniada cera, przepiękne czarne oczy, czy to aby obrzeża Polskiego miasta, a nie posiadłość Hugha Heffnera? Otworzyła. Usiadliśmy w ogrodzie, i zaczęliśmy rozmawiać.Powiem szczerze - nie potrafię się z nią kłócić oko w oko. Jest zbyt cenna. Po kilku rundach wymiany zdań, musnąłem ręką jej włosy. Ona odpowiedziała, kładąc dłoń na mojej pozostalej dłoni. Uczucie po raz kolejny, dało o sobie znać. Całowaliśmy się, niewyobrażalnie długo. Cłowieku, daj Ci Boże takie całowanie! Z pokoju dobiegały dźwięki piosenek ktore sam jej kiedyś dedykowałem. Mijały kolejne tracki, i kolejne i kolejne, potem nastąpił repeat, a my dalej i dalej jak pod hipnozą. Na jej ustach rozpromienił się uśmiech. Zrobiła mi kanapki, popiliśmy herbatą, umówiliśmy się na wieczór na pizzę. Uwielbiam ją. Uwielbiam bywać Łazarzem, do cholery! |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |