kaczuszka
komentarze
Wpis który komentujesz:

Zastanawiam się, czy powinnam ufać tak szybko. Ale nie ufać z kolei nie potrafię. Jestem naprawdę łagodnym, milutkim zwierzątkiem, które lubi się przytulić i być pogłaskane. Nie pociąga mnie ryzyko ani tajemniczość. Lubię wszystko wiedzieć. Mieć kompletną jasność sytuacji. Nie zawsze jest to takie proste.

Moja sytuacja i tak jest dużo bardziej jasna niż jakiś czas temu. Już teraz raczej nie wyobrażam sobie, że ON nagle zamilkł. Nie... Chociaż? Wciąż nie mam pewności. A kiedy w zasadzie będę mieć? Kiedy będzie ten odpowiedni moment, kiedy można być pewnym i zaufać kompletnie? Chyba nie ma takiej jednoznacznej granicy. Zawsze się trochę ryzykuje, a potem okazuje się, czy było warto. Tyle razy się przejechałam... Ale z drugiej strony - ileż to razy poznawałam wspaniałych ludzi, właśnie dzięki mojej ufności i otwartości.

A tak poza tym to stwierdziłam, że dość narzekania! Przecież jestem wielką szczęściarą! Mam przyjaciół! Owszem, garstkę zaledwie, ale JAKICH !!! To ludzie, na których zawsze mogę polegać, którzy nigdy, przenigdy mnie nie oszukają. Przecież to ogromny komfort psychiczny mieć kogoś takiego. Jest cała masa ludzi, którzy przyjaciół nie mają w ogóle. I tez sobie radzą. Więc dosyć rozczulania się nad sobą! Przecież życie jest takie piękne!! Słońce świeci! A pan doktor nie odpowiada na SMSa...

Tak w zasadzie to... ostatnio ON stanowi mój jedyny, ewentualny problem. Już nie roztrząsam jakichś głupich, egzystencjalnych spraw, na które i tak nie ma odpowiedzi. Nie doszukuję się w ślicznym dniu złych aspektów, bo to ewidentnie były skłonności depresyjne. Ale minęły. Już tak nie robię. Wszystko zniknęło, jak ręką odjął. Odkąd GO poznałam. Dlatego tak bardzo mi zależy na tej znajomości, dlatego tak bardzo się boję, że coś się nie uda. I myślę o tym bez przerwy. Tym bardziej, że... jeszcze parę dni temu targały mną różne wątpliwości. Ale jakoś i one minęły. Po ostatnim, piątkowym spotkaniu, a nawet w jego trakcie, było zupełnie inaczej. Byłam taka naturalna i wyluzowana. Wcześniej niby też byłam, ale teraz jakoś zupełnie inaczej.

A najgorsze jest to, że on mi się coraz bardziej podoba... I nie wiem, co mam myśleć o tym jego nieustannym milczeniu. OK, jest zapracowany. Poza tym nie ma zwyczaju odpowiadać od razu, ale to źle i nic go nie usprawiedliwia. W ogóle go nic nie usprawiedliwia, ale powiedzmy, że jeśli mówi prawdę, to chwilami go rozumiem nawet i wiem, że się nie odzywa. Ale nie podoba mi się to. Będę musiała z nim pogadać. Chociaż boję się przyspieszać i żądać deklaracji. Muszę inaczej to obmyślić. Ech... :-)
Ale niech się już odezwie... Wtedy dzień będzie już w ogóle super! :-))



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
galaxy | 2004.08.17 18:28:53

i tak źle i tak niedobrze... człowiek by chciał, żeby wszystko było jasne i przejrzyste, żeby nie musiał się domyślać ani kombinować - na zasadzie "lubisz mnie, to fajnie, spotykajmy się, nie lubisz - to powiedzi nie sprawiaj wrażenia, że jest inaczej". Szkoda, że tak niestety nie ma, a te drastyczne rozwiązania pojawiają się nader często. Tylko, do cholery, po co? ech...

kaczuszka | 2004.08.17 17:27:38
Wcale nie ufam tak do końca. Po prostu chciałabym móc zaufać. Chciałabym, żeby wszystko okazało się takie, na jakie wygląda. Żeby było szczerze. Ale straram się mimo to byc ostrożna i wyłapywać każdą niespójność w jego słowach. Z tym, że naprawdę żadnej jeszcze nie wyłapałam, chociaż śledzę wszystko, co mówi, z wielką czujnością. Myślę po prostu, że akurat w tym przypadku to wszystko nie musi się okazać tak drastyczne (w sensie: żona i dzieci). Myślę, że powód jest niestety dużo bardziej banalny - facet ma mnie po prostu w dupie.

galaxy | 2004.08.17 15:06:02

ech, Kaczuszko, milczy, nie odpowiada od razu, dziwnie się zachowuje, do tego ma 32 lata... Kilka razy już miałam z czymś takim do czynienia, na szczęście osobiście tylko raz. I niestety zawsze potem jakimś cudem objawiała się żona i dzieci... Nie ufaj, nawet jeśli Ci to ciężko przychodzi...