Wpis który komentujesz: | * * * Lecz drzwi nie otwieraj... za nimi ciemność Ciągnie szeptaniem cichym w swe objęcia Łagodnym liści po dachu przemknięciem Zachęca dłoń drżącą do ich odemknięcia W wietrze, oddechu swym, przerwy wciąż czyni Pauzą tą pragnąc zdobyć Twe skupienie Wgłąb się przedziera, jak larwa, przez piersi Słodyczą wciąż mami, lecz niesie cierpienie Nie ufaj tej nocy, choć piękną się zdaje Wysłuchaj, jak matki, serca troskliwego Co drżeć każe dłoniom, podstępu zna drogi Nie ufaj też sercu, gdy jadem otrute W narkotyk zapada i pragnie wciąż tego, Co zabić je może i przynieść sen trwogi... Posłuchaj przechodnia, gdy zajrzał w szeptanie I siebie samego w nim dojrzał... przyczynę, Dla której wędrówkę rozpoczął samotną, Gdy dojrzał, jak mocno poranił dziewczynę... Pamiętaj, choć noc piękną w końcu być może W mroku gad czai się, do ziemi przywiera Gdy oddech już stracisz, rozsądku zapomnisz Tam ciemność jest tylko, więc drzwi nie otwieraj... 22 sierpnia 2004 |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |