Wpis który komentujesz: | Błogi uśmiech i nadciągający wielkimi krokami sen No:)Gdy pamiętnego czerwcowego dnia (choć szczerze mówiąc nie mam pojęcia co to był za dzień, ale sam zwrot ma w sobie taaaaaaakie brzmienie...;]) wzięliśmy się za wdrażanie w kalendarz naszej myśli imprezowej nie sądziłem że może wyjść tak sympatycznie;) Zaczeło się od porannej wizyty z ostrymi narzędziami w okołoogniskowym buszu co zaskutkowało stosikiem drewna (jak sie okazało siekiegos dziwnego, bo nie miało ochoty płonąc w pełnym tego słowa znaczeniu:/) i trudną do określenia suchością w ustach dzielnych drwali. Na szczęscie to domostwa był rzut beretem toteż już około 15tej usta dwóch hojraków wypełniła cudowna chemicznie barwiona ciecz polskiej produkcji - symbol podobno czegos tam kiedyś...nie jaka PoloCocta. Smak pomarańczowy. Blllleee...ale nie jest sucha:) Potem tańcowanie po domciu ze szmateczką, odkurzaczem, mopem czyli wypełnianie misji pod kryptonimem "ja wiem ze masz impreze, ale dom ma byc czysty". Poslizg gratis więc 130 dorwane dopiero 19.16. w biegu z tobołami, z szczerząca sie gebą, plecakiem co mu zamek nie działa na rekach i pierogami które z braku czasu zagrzane w mikrofali zostały nietkniete;(.echh...to nie był ich dzien:PAle babcia chyba sie nie dowie...;] I godzina po godzinie. A w sumie minuta po minucie bo jakos strasznie wolno mi to leciało;]I bardzo dobrze:)Klimat ogniska miał doskonałe otoczenie bo słoneczko szybko sie zawinęlo imprezowac z drugiej flanki globu, a gwiazdołki świeciły az miło (co prawda do Niesulic sie nie umywa;]Ale zawsze coś:P). To chyba ten miejski smog...nawet gdyby dmuchać z równym zapałem co Janek w ogien chcący go pobudzic do pracy. No własnie:) A płomien ogniska buchał...Tak;]Ten jedyny makament w tym ze nie buchał. Ino sie żarzył.czemut? Może nie mniał ochoty.Ja tez czasem nie mam. Pod wrażeniem. Towarzyska ekipa. Doprawy...widziałem w przerwach miedzy piosenkami i telefonami nakierowywującymi znajomych na miejsce przeznaczenia, ze lud się mieszał, poznawał, spiewał, spozywał;]Ukłon m.in. dla tych drugoklasistów;]Śpiew elegancja:)No i niezawodne moje drogie panie od zagranicznych dźwięków i nie tylko;]mniam:)niektorzy nie mogli być z nami na skutek wydarzeń różnorakich. Niektórych mi brakowało, choć może wcale o tym nie wiedzą. A w sumie z mniam niewiele, bo jakos nie chciało mi sie jeść.Pół kiełbaski. Natomiast eleganckie drinki z towarzyszem Nowakiem zadziałały zaskakująco dobrze na moje gardło;]Nie wiem czy sie tam wszystko wypaliło, czy też rozmyło w czasie gromkiego spiewu...w kazdym razie nareszcie nie szczypało rano:D No i rano.Hehhe;]Pobudka w bardzo ładnym, w bardzo ciasnym i ,jak to sie z towarzyszem Nowakiem zwiezyliśmy ,wymagającym ograniczeń kulturalnych miejscu. A wczesniej o 3..."eee...za ile mamy nocny?" - "no jakos powinien zaraz jechać...). I pojechał. Na horyzoncie trasy Warszawskiej pomkneło oświetlone starojelczowymi światłami 241. No to opcja pielgrzym;] I ta Armii Ludowej..."długo jeszcze?". "aaa...długo jeszcze?", i "ale...długo jeszcze?:D". W końcu dotarlismy;)Łyczek soczku i moja propaganda "idźmy spać...". Ale "idźmy spać" poszło 10 razy...nie. No bo po co:DJasne...ogladajmy film!!!Pewnie:DŚwietny pomysł:DMoze potem od razu wschód słońca?:DA soczewki chórem "sciagnij nas!!!Ściagnij nas!!!". Chetnie, ale gdzie;] A gdzie sie nie ruszylismy - ten zapach.Taaak...bylismy dzisiaj na ognisku:DNA szczescie wszyscy śmierdzieli tak samo więc dyskomfortu przy zasypianiu nie było;D Pobudka i głos Joe Cockera w gardle.A potem ubieranie tych samych skarpetek (białych?!) i koszulki. Mgła przed oczami po 4godzinnym kimaniu, ale to normlana forma strajku soczewek po 24 godzinach uzytkowania:] Jeszcze tylko dojazd do domu, kontakt z woda (oczywiscie w międzyczasie tłumaczenie swych losów z ostatnich 12 godzin płodzicielom:D), oczyszczenie nalotu na uzebieniu...i taaaaaaaaaakie sniadanko:) jajeczka, grzaneczki, serek, krakowska, żółty, biały, pomidorek...mniaaaaaaaaam:Dmaślanka na deser, herabatka, wygiecie w fotelu, wdech, wydech...Tak:)Świetnie zakończyłem świetne wakacje:D Błogi uśmiech i nadciagający wielkimi krokami sen...:) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
ta, od zagranicznych | 2004.09.06 22:51:01 nic dodac nic ujac :) ale u Ciebie bylo kapke lepiej ;) :* nieznajoma_x | 2004.09.05 19:26:25 Noo to się nazywa wpis:]Tak jak myślałam..hehe świetnie się bawiliście:D szkoda..nie wszyscy mogli być,ale może jeszcze kiedyś..chociaż teraz nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam nie idąc na to ognisko, może trochu przesadziłam..ale ludzie uczą się na błędach:P:P dobra ja wracam do swoich atomków i elektronków hehe:D pozdrawiam i może do zobaczenia wkrótce:D i oby więcej takich wpisów:] |