xp5
komentarze
Wpis który komentujesz:

Przez weekend nie byłem w najlepszym nastroju - gdy tylko zapaliłem TV, to od razu rzuciły się w oczy tragiczne wydarzenia z Osetii. Jedynie skoki narciarskie w Zakopanem oraz wczorajszy zlot starych samochodów na placu Teatralnym i przejażdżka czerwoną Corvette Dziewulskiego - to osłodziło nieco ból...

Dzisiaj znalazłem w swoim kompie pisaną przeze mnie kiedyś powieść o metalach i ich zwyczajach. Dlatego też mam zamiar puszczać tutaj to w odcinkach. Ocenicie sami, jak Wam się to podoba.
P.S. Przypominam jedynie, że wszystkie wydarzenia, osoby oraz miejsca zdarzeń są fikcyjne...


Odcinek pierwszy

14 LIPCA

Poranek. Słoneczko świeci. Zapowiada się cieplutko, bez deszczu. Przeciągam się na wyrku, w głowie resztki kaca po wczorajszym grzaniu w barze.
Na zegarku jedenasta za pięć. Pora wywalać, bo za pół haka przyjdzie Tomas. Krótkie przeciąganie gnatów, wędrówka do sprzęta i już jak miło. Melodyjne gotyckie brzęczenie rozwiewa ślady po złym samopoczuciu. Skok pod prysznic i jeszcze lepiej. Długie minuty mijają na rozczesywaniu swoich włochów, chwilę później jazda maszynką po brodzie. Spojrzenie w lustro. Jest git. Teraz jazda do kuchni. Toster rozpoczyna swą pracę. Świeżutkie tosty aż chrupią.
Dzwonek do drzwi. Wciągam szybko czarne sztany i grzeję do przedpokoju.
- Siemka Ramirez! - witam niezbyt wysokiego metalowca w podkoszulce Vadera.
- No witka chłopie. Jest Tomas?
- Nie, jeszcze nie przylazł. Czekamy na niego?
- Wypadałoby - Ramirez rozsiadł się na sofie - Wiesz gdzie się dzisiaj kopsniemy?
- No właśnie gdzie?
- Parę dni temu odkryłem fajne ruiny niedaleko stąd. Pusto, żadnych drechów. Warto by se tam pograć i obalić jabolka. Co ty na to?
- Zajebiście, nie ma sprawy.
W tym momencie znowu dzwonek do drzwi.
- No wreszcie jesteś - mówię do blond włosego gościa w skórze - Czeka na ciebie Ramirez.
- Sorki, że tak późno, ale stara mnie wywaliła po zakupy. Przy okazji patrzcie, co mam - Tomas wyciągnął z plecaka dwie wiśnie.
- Genialnie chłopie! - Ramirez podniósł butelki do góry - Mamy zaopatrzenie.
- To jak, idziemy? - Wciągałem glany na nogi.
- Spoko.
- Ciepło? - spytałem nie wiedząc, co włożyć.
- Ze 25 to będzie - odpowiedział Tomas, oglądając jedno z moich pism - Za ciepło się ubrałem.
Na zewnątrz uderzyło w nas gorące powietrze. Zero wiatru.


c.d.n.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
srebrna | 2004.09.07 13:57:44
"powieść o metalach" całkiem całkiem t o brzmi :) zobczymy dalej...