Wpis który komentujesz: | Wtorek wrocilam i zyje mimo kilkudziesieciu siniakow, straszliwych zakwasow, niedospania, zmeczenia i przesuszenia organizmu. Pierwszy raz w zyciu bylam na tzw. "house boat". Ma toto postac duzej przyczepy kempingowej (no, czegos w tym stylu), z tym ze zamiast kolek pod spodem silnik i plywa. Oczywiscie do duzych rejsow toto sie absolutnie nie nadaje; Transport ladem tez jest niezmietnie uciazliwy - trzeba miec tira ze specjalna platforma i tona roznych innych zabezpieczen. Tak wiec zwykle taka lodz sie woduje raz na konkretnym akwenie i potem tam trzyma latami, placac za dokowanie, pozbywanie sie smieci/nieczystosci etc. Ta na ktorej bylismy jest wlasnoscia rodziny znajomego I. Zwodowana na sztucznym jeziorze-rezerwuarze wodnym i tam parkujaca. Wyjazd mial swoje wady i zalety, jak wszystko zreszta. Zaczne moze od tych ostatnich i zobaczymy, co przewazy ;)) No to lecim: - mialam okazje sprobowac jazdy na nartach wodnych (niestety mimo usilnych staran, dwudziestu siniakow i zmeczenia totalnego materialu czyli miesni nie udalo mi sie wystartowac z wody) - poplywalam sobie, w tym motorowka i na pontonie holowanym za motorowka (sztuka tutaj polega na tym, zeby nie dac sie zwalic z pontona, mimo szalonych manewrow kierujacego motorowka) - okolica piekna, widoki, te rzeczy i gwiazdy, ktore mozna bylo obserwowac z gornego deku, gdzie spalismy - wyszlo niezmiernie tanio, bo za dwie osoby wlasciciel chcial od nas tylko $20 za dwa dni - jako dorzucenie sie do benzyny i ogolnych kosztow (zarcie i trunki mielismy wlasne). Wady: - na malutkiej przstrzeni stloczone 16 osob - brzegi dookola akwenu cholernie strome i nie bylo mowy o rozbijaniu namiotu czy nawet urzadzeniu tam piknika; - ci wszyscy ludzie byli w sumie dla mnie obcy i gdybym tam zostala nastepny dzien umarlabym z nudow i na nerwice chyba - maciupka lazienka i kuchenka - trzeba bylo czekac w kolejce na zrobienie zarcia i wysrania sie na ten przyklad. Mycie ogolne tylko w jeziorze - wraz ze wschodem slonca zaczynaly atakowac pszczoly - co przy spaniu na otwartym gornym deku bylo koszmarne - zero prywatnosci - upierdliwy dzieciak w wieku lat siedmiu - ludzie z zupelnie innej bajki niz ja, niespecjalnie mielismy wspolne tematy do rozmowy (polityka zakazana, jako ze oni wszyscy republikanie i nawet konserwatywni, teksanczycy i od razu na wstepie mialam nakazane, zeby bron boze nie wdawac sie z nimi w takie dyskusje) No i tyle. Miesnie mnie napieprzaja strasznie, niewyspana jestem i cos mi sie z oczami stalo. Postaram sie wrzucic zdjecia z aparatu I. na moj websajt, to bedzie jakies pojecie o tym, jak to wygladalo... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |