Wpis który komentujesz: | a mieliscie tak, ze mysleliscie, ze najgorsze juz za wami, nic w zyciu nie bedzie juz tak bardzo bolec jak jakas konkretna sytuacja, wiec godzicie sie z ta syt. i powoli brniecie do przodu, usuwajac bolesne wspomnienia gdzies daleko, nawet jesli ma to trwac kilka lat. nabieracie optymizmu, ludzie, ktorzy na codzien z wami obcuja nie poznaja was, gdziez ten znajomy wyraz twarzy "zycieniemasensu"? a tu nagle niespodzianka... rozstanie. bardzo bolesne, bo mialam takie plany na przyszlosc, ze nie wiem, pierwszy raz myslalam tak daleko do przodu. a najgorsze bylo to, ze nie znalam do konca powodu. i ze nawet nie dane bylo temu zwiazku zaistniec tak naprawde - od razu koniec. trudno, przezylam. pogodzilam sie z nia, mialysmy isc na kawe. a w liscie od wspolnego przyajciela (dlaczego on zostal zaproszony na tydzien na dzialke a ja nie to nie rozumiem, zwlaszcza ze bylo po kilka osob kazdej plci, wiec wcale nie chodzi o to ze to jakis przystojniacha i ktos wolal zaprosic sobie jego) dowiaduje sie, ze to, co miedzy nami bylo, wcale nie bylo. niczego nie bylo. to wszystko plotki. i to takie uohoho zabawne jak cholera i bardzo ciekawilo ja, co tez ludzie opowiadaja "w jego kregach" (nie wiedziala, ze jego jedynym informatorem jestem ja) umarlam. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |