ainyvetigre
komentarze
Wpis który komentujesz:

To mi się podoba. Odwiedził mnie dnia wczorajszego:

16. 12:41 - x.sejm.gov.pl |

O jak ślicznie! Znaczy, że ktoś z naszych kochanych polityków zareagował na słowa kluczowe "Czarzasty | Jakubowska | Miller", tia? :> No to licząc na kolejne odwiedziny napiszę jeszcze dwa słowa wierszem.

Pewien kundel brudny, lichy
Kradł z przypiecka wciąż słoninę
Z butów zdzierał, co najlepsze
I wyżerał żurawinę
Kurom jajka wymacywał
I z łatwością kradł zaskrońca
Wokół domu biegł, jadł, wracał
I niewinnie nosem trącał.

Poszczekiwań znał marsz cały
Melodyjnie i z przysiadem
Szczekał słodko swemu panu
A ów odpowiadał zadem.
Do kradzieży chłop już przywykł
I tak żyli sobie w zgodzie
Głupi rolnik i kundlisko
Lud uczciwy - i pies złodziej.

W swym rozzuchwaleniu kundel
Kradł tych jajek coraz więcej
Chłopu kark z wysiłku pękał
Lecz mu tylko rosło nędzy
Głodny - dostrzegł, że mu kradną
Więc zasadził się, panisko
Patrzy, a tu jego kundel
To najsłodsze, wierne psisko
Ten, co pyszczek miał tak wierny
Co mu zawsze ogon zwisał,
Teraz rogal na sztorc niesie
A pysk szczwany, jak u lisa...

Więc zaczekał lud uczciwy
Patrzył, jak pies jajka bierze
Jak zanosi za dom, zjada
I do domu wraca, szczerze -
I niewinnie pyszczek szczerząc...

Chłop już czekał. Złapał bydlę
I wyzywa od łajdaków
Od złodziei, od szubrawców
Niewdzięczników, glist, robaków
A pies... zaparł się i cicho
Popiskuje i tłumaczy
Swoim wdziękiem i oddaniem
Że chłop nie wie, co to znaczy
Być pasterzem, stróżem, bratem
I w obejściu rząd sprawować,
Że za wierną służbę karzą,
Że pies musi procedować,
Że chłop chudy, to chłop śliczny,
A konsumpcja przypadkowa
Jest wliczona w dług publiczny,
I że niepotrzebne słowa...

Lud uczciwy zaniemówił
Zadziwiony retoryką
I co w przebaczeniu Wilii
Chyba tylko jest praktyką -
Puścił kundla - a ten szybko
Chłopa dziabnął za zruganie,
Po czym poszedł wziąć z kurnika
Dietę i odszkodowanie.

Bajka ta ma morał prosty.
Niech pamięta każde psisko
Na złodziei czeka rakarz,
Co dla kundli sędzią będzie,
Sprawiedliwość jest już blisko...

(po kilku dniach...)

Widząc, że bajeczki mojej
Dalszy ciąg nastąpi chyba
Postanawiam ją rozwinąć
Na akt, gdy psa rakarz zdybał.

Okradziony i pogryzion,
Widząc, że psu nie da rady
Rolnik postanowił zrobić
Podwórkowe dwie roszady.
Kurnik całkiem ogołocił,
Zostawiwszy puste klatki
Grzędy wysmarował klejem
I rozstawił szczurołapki.
Wiedząc, że wędzone mięsko
Skusi każdą lichą rasę
Na podwórko powykładał
Świeży boczek i kiełbasę.

Pies, zwabiony smrodkiem mięska
I świeżutką tą wędliną
Ruszył ścieżką do kurnika
Delegację swą ofiarną
Osładzając kabaniną.

Gdy już pożarł był wszyściutko
U kurnika stanął leser
"Co mi szkodzi" rzekł - i poszedł
Do mięsiwa dodać deser.
Jakże zdziwił się pies chytry,
Gdy do grzędy tyłek przywarł
Klej się sprawdził, toć poxipol
I choć sierści pies kłak wydarł
To pozostał tak, jak wpadł tam.

Słysząc rwetes chłop w te pędy
Maszeruje do kurnika
Widzi - złodziej w dybach wisi
Przyklejony do patyka.
"Ach, brytanie!" - rzecze człowiek
"Jakże, cóż to ci się stało?
Czy to koklusz, czy podegra?
Cóż cię tak tu przyspawało?"

Myśli czarne kundla zdjęły...
A więc w ton błagalny bije
Obiecuje zreformować
Służyć wiernie, zmienić imię,
Wokół płotu ścigać chyżo
I złodziejom wstępu bronić
Sprawiedliwość mieć w obroży
Wypisaną, jak na dłoni,
Co dzień spowiedź pies przyrzeka
I komisję psią chce zwołać,
Co by winę, lub niewinność
Ogłosiła, jeśli zdoła.

Znając owe skamleń tony
Chłop nie w ciemię bity przecie
Wpuścił w kurnik człeka w czerni
Przenajczarniejszej na świecie.
Rakarz Jan, tak bowiem zwał się,
Stary wyga i fachura
Wziął psa za kark i do worka
Zapakował tak, jak szczura

Koniec bajki będzie trzeba
W krwawy finał chyba ubrać...
Tak więc rakarz psa wyciąga
I zamierza już pod nóż brać
Lecz pies nagle, widząc człeka,
Co go nie znał i zapewne
Da się zwieść łagodnym słowom
Swe melodie zaczął rzewne.
Że niewdzięczny lud "uczciwy"
Łamał prawa psiej mniejszości,
Że zabraniał psu jedzenia,
Że odbierał nawet kości!
Że chłop - straszny populista
Demagogią zwiódł rakarza,
Że Pan przecież tak nie może,
Że zaszkodzi to w sondażach...

Słysząc język "złotoustych"
Janek zawrzał złością taką,
Że psa złapał i udusił,
Cicho klnąc pod nosem "Zdychaj...
Polityczna ty sobako!"

Poćwiartował i przyprawił,
Bo pies ładnie w tłuszcz był obrósł
"Szkoda - mówi Jan - mięsiwa...
Będzie gulasz oraz rosół".
Rosół wyszedł dla wsi całej,
A dla chłopa, co psa oddał,
Z kundla stew po sukinsyńsku
Przyprawiony na stół podał.

Ot i koniec, morał jeszcze...
Niechaj wszyscy o tym wiedzą:
Od uczciwych ludzi więcej
Politycy i psy jedzą.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
_antola | 2004.09.17 19:36:09

coż za trafny morał ;-)

pause | 2004.09.17 12:42:13

hahaha dobre :)

the_sound_of_my_soul | 2004.09.17 09:21:20

:DDDD