Wpis który komentujesz: | Wczoraj miałem niezbyt ciężką, aczkolwiek wyjątkowo brudną robotę - czyszczenie straszliwie usmarowanych łańcuchów. Do tej pory mam ślady tego smaru na rękach... Od wczoraj również SMS-uję z Renatą z Poznania, którą poznałem w wakacje na jednym moich wojaży po kraju. We wszystkim się zgadzamy, tylko dlaczego nie mieszka ona w Warszawie??? Teraz pora na kolejny odcinek powieści o metalowcach: Odcinek siódmy Autobus zaraz przyjechał, trochę postał. Ludzi nie było, więc się wygodnie usadowiliśmy - To na kiedy się umawiamy? - Proponuję się spotkać o jutro jedenastej - odpowiedział na moje pytanie Ramirez - Pod blokiem Tomasa przy sklepie. Tylko weźcie ze sobą Cyberpunka, to zagramy. - Niestety nie mogę, bo jadę na działkę - powiedziała Kaśka. - Trudno się mówi, a reszta? Zgodziłem się, a ze mną Aneta i Tomas. - Spoko, we czwórkę będzie całkiem nieźle - Ramirez był zadowolony. - A gdzie zagramy? - odezwał się Tomas. - Jeśli będzie sucho ,to na ruinach, a jeśli nie, to w bunkrach przy Legionowej - Ramirez finalizował - Tylko postarajcie się nie spóźnić. - Anetko! - odezwałem się. - Słucham, o co chodzi? - Masz jeszcze dzisiaj trochę czasu, to byśmy pograli na gitarze? Było piętnaście po szóstej. - Dobra, ale do ósmej, bo w domu mam być przed dziewiątą - Aneta się uśmiechnęła. Gdy dojechaliśmy na osiedle chwilę jeszcze pogadaliśmy, po czym każdy się pożegnał i poszedł w swoją mańkę, tylko ja wraz z Anetą zajrzeliśmy do sklepu. - Chcesz jakieś piwo? - spytałem. - Jakbyś mógł, to kup mi Stronga. Kupiłem więc jej tego Stronga, a sobie dwa Okocimie (czarne oczywiście) i Sobieskie, bo na takie starczyło, po czym poszliśmy do mojej chaty. - Fajnie, nie ma starych - ucieszyłem się otwierając drzwi i wchodząc do środka. Ciąg dalszy w przyszłym tygodniu! |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |