Wpis który komentujesz: | Po glebszej analizie doszlam do wniosku iz piatkowe rzyganie nie bylo spowodowane przepiciem, ale pomieszaniem wina z trawa. No bo kazde z oddzielna w dawce swej nie przekraczalo wcale a wcale moich mozliwosci - za to polaczenie okazalo sie piorunujace. Jakos to tak na blednik podzialalo, ze czulam sie w normalnym, stabilnym i przytulnym pokoju jak w kajucie statku na pelnym morzu i sztormem "dziesiec w skali Beauforta". No to co... kazdy by sie porzygal, nie? A ze ten sztorm to produkt mojego lba tylko li wylacznie - ah, coz ta chemia z ludzi nie robi.... Anyway. Szczytne plany nadgonienia zaleglosci z pracach domowych do szkolki legly w gruzach a to z powodu pedu I. do wyciszania komputera. Najpierw zakupil specjalny zasilacz z wiatrakiem (sobota). Wlaczyl, dziala i o niebo ciszej. Hura! No to hajda po nowy zasilacz do procka. Wszystko ladnie pieknie ino w trakcie przykrecania (srubokretem automatycznym a jakze bo co tam recznie...) wiertlo sie omsklo i wwiercilo w plyte glowna. To byl jej bohaterski koniec. No to po nowa plyte glowna. Przy okazji wymienic procesor bo czemu nie. Powrot do domu i siurpryza: nie dziala. No nie dziala i tyle. Cisnely mi sie juz zlosliwe komentarze na usta, ale nic to. Darowalam sobie glownie z powodu milej niespodzianki sobotniego ranka w postaci sniadanka podanego na stol i budzenia za pomoca kawy. Matko, niesamowite! Komputera nie dalo sie uruchomic cala sobote... w niedziele wypad znowu do Fry's (lokalna siec supermarketow z elektronika) i nowa plyta i nowy procek. Pod koniec dnia - zwyciestwo! Dziala! Coz z tego, skoro dyski tez byly nowe a I. stwierdzil, ze przeinstaluje caly system na ta okazje. No i rzecz jasna wyszedl z tego lysy system, wszystkie dodatkowe programy i aplikacje trzeba recznie od nowa instalowac i konfigurowac... tedy dalam se spokoj. Obejrzalam tylko komentarz pani upierdliwej od HTMLa, ktora moja prace domowa ocenila 15 pkt. na 15 mozliwych. Podnioslo mie to na duchu i oddalilam sie w celu ogladania takiego jednego filmu o ptakach... Kurde, brak mi straszliwie laptopa... ale na to musze troche kasy sobie zarobic, przynajmniej ze dwa tysiace dolcow... bo chce makowkowego laptopa. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |