Wpis który komentujesz: | ok więc weekendzik a właściwie sobota przekręcona maksymalnie była... to jush chyba reguła że jak jedziemy na zakupy razem do wrocławia to pech nie odstępuje nas na krok... grrr rozwinem tylko najwąniejshe wątki, heh więc na seminarium zostałem pozamiatany ilością pracy jaką mushem wykonać w ciągu tych 2 najbliżshych tygodni, shczerze mówiąc to wiem że nie zrobiem nawet połowy tego, bo heh niby kiedy... mam napisać bardzo shczegółowy konspekt pierwshego rozdziału magisterki a właściwie najlepsiej by było gdybym napisał cały rozdział...;| mam przygotować dwa razy taką bibliografię nish mam teraz, mam z wshystkich bankowych gazet z ostatnich 2 lat!! dostępnych w czytelni wypisać all artykuły dotyczące bakowości wirtualnej... no looz! heh i w związku z tym w przyshłym tygodniu mushem wziąść urlop i jechac do wrocka męczyć siem nad tym...;| grrr nom ale nieważne, jakoś przyjąłem te all cudowne wiadomości i pojechaliśmy z małą na zakupy... eh buahahah po prostu załama, w całym wrocku nie znaleźliśmy owego aparatu cyfrowego który chceiliśmy kupić... no wqrw maksymalny... to siem nawet nie mieści w głowie, poza tym shukaliśmy dla małej jakichś kozaczków na zimę nom i oczywiście NIC! coby nam siem podobało... na shczęśćie nie pierwshy raz jush! uratowała nas korona, w ostatnim możliwym butiku znaleźliśmy ładniusie bootki i to nic że ich cena przekroczyła znacznie zaplanowany budżet... ok a teraz najwiękshy przekręt dnia... z powodu aparatu wróciliśmy zdenerwowani, zniesmaczeni i w ogóle w masakra nastrojach do wielunia... i mała w akcie desperacji zaproponowała żebyśmy podjechali do nashego kodaka, a moshe jakimś dziwnym zrządzeniem losu o 19 wieczorem w sobotę będzie tam siedział sprzedawca i wyrwiemy ten aparacik... sprzedawcy niestety nei było ale jakieś panie robiły właśnie sesję zdjęciową młodej parze... nom i mała jakos tam zamieshała jak to ona umie, ja pogadałem z włascicielem salonu przez telefon i 15 min później finalizowaliśmy transakcję kupna;p niestety pech trzymał siem nas do samego wieczora bo psulo siem all zaczynająć od kasy fiskalnej a kończąc na długopisie do podpisania paragonu... nom ale koniec końców dzień zakończyliśmy wspólną sesją zdjęciowo-filmową i ogólnym zachwytem nad nashą nową cyfrówką... ok shczerze pytam siem: why to all zawshe musi być tak zakręcone, why my zawshe musimy kombinować i why nie moshe być normalnie?? grrr... niedziella z kolei jak to każda niedziella smutna, trochem pokłócona, męcząca, spędzona w domu, mała siem uczyła, ja czytałem jakieś materiały... eh nie lubiem takich dni... ok więc zaczynamy sobie nowy tydzień, moshna powiedzieć że francuzki tydzień bo od czwartku dzionki będziemy spędzali z jedną taką mathildą;p nom ale poi co... ...monday fucken monday...;| |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
na_dnie_morza | 2004.10.18 13:26:11 WSPOLCZUJE ZBIERANIA TYCH ARTYKUŁÓW POWODZENIA I ABYCH ICH DUŻO NIE BYŁO !!!!! karolajn | 2004.10.18 10:24:36 juz wole mondeja niż sundeja :D |